Historyjki z Maroka
Geozeta nr 3
artykuł czytany
9268
razy
Park Azrou
Udało się nam odnaleźć takie miejsce, w którym nie tylko rósł najwyższy cedr w Maroku, ale i mieszkały makaki magoty (najbardziej wysunięte na północ stanowisko małp w Afryce), gdzie można kupić bimber figowy...
Kaskady d'Ouzoud
Jest stromo pod górę. Ani my, ani "Kubuś" nie możemy wytrzymać tego upału. Zatrzymujemy się po każdym podjeździe. Woda wrze w chłodnicy. Polewamy ją pitnymi zapasami i ruszamy dalej. Dookoła wulkaniczny krajobraz. Jest potwornie sucho. Nic tu nie rośnie. Mijamy wychodnie popiołów.To kraina diabła. Dokąd my zmierzamy? Tam na górze nie ma pewnie o tej porze roku żadnego wodospadu, ani kropli wody.
A jednak...Ponad stu metrowej wysokości kaskady ociekały czerwono brunatną wodą przeplecioną łukiem kolorowej tęczy. Wiosną ta woda jest niebieska, jak na fotografii w przewodniku. Ale teraz wygląda chyba bardziej niesamowicie. Jest ładnie. Tylko trochę za dużo turystów...
Marrakesz
"Perła rzucona na Atlas" - jak mówi poeta...Stolica Berberów - rdzennych, płomiennowłosych mieszkańców Maroka. Miasto w kolorze ochry. Posiada niezwykły i specyficzny nastrój, którym można zostać oczarowanym. Główny plac-Jemma el Fna: muzyka i taniec, sprzedawcy soku pomarańczowego, kramy, pisarczycy, zaklinacze węży...A dalej...magia małych uliczek, zaułków, w które wkraczamy już bez obawy... Nie możemy przejść, bo znowu zaparł się osioł. Dałam pomalować sobie dłonie henną w tradycyjne wzory - mają mnie chronić od złych uroków...Zmyły się po tygodniu.
Atlas Wysoki
Dzikie, nieprzystępne, surowe góry. Pierwszy raz od ponad miesiąca jest chłodno. Długie, strome podejścia i takież zejścia. Pustka..., przestrzeń..., kamienie ...., kamienie...Wychodzimy ponad chmury, które wchodzą między nas. Cisza... W tym czasie ryży berber o imieniu Omar i jego dzielne, równie ryże kury pilnowały naszego samochodu, który czekał na nas na dole w Imlil-miasteczku na morenie. To nie prawda, że na Toubkal (4165 m n.p.m.) nie da się wejść bez wynajmowania przewodnika i mułów; szlak można odnaleźć samemu. Niektórzy mieszkańcy gór nie mówią nawet po arabsku.
Znowu Marakesz
Plac Jemma el Fna. Szalony wieczór, szalony tłum, szalona zabawa. Burczy nam w brzuchach. Nie możemy się oprzeć nęcącym zapachom. Siedzimy na ławeczkach i czekamy na zamówione jedzenie. Ponoć co drugi turysta wyjeżdża z Maroka zarażony pasożytami lub jakąś chorobą. Czy w naszych daniach będzie porcja: ameby, żółtaczki, czerwonki, cholery? Ale statystycznie takie same szanse mają siedzący obok Niemcy... Opuszczamy Marakesz nie bez sentymentu i ... najedzeni.
Zachodni Antyatlas
Z geologicznego punktu widzenia dopiero tu zaczyna się prawdziwa Afryka. Klimat jest bardziej gorący i suchy niż dotychczas. Złotopomarańczowe stoki sięgają dwóch tysięcy metrów. Rosną na nich głównie kaktusy, opuncje, kolczaste krzewy i drzewa endemicznej arganii żelaznej, którą upodobały sobie kozy; w poszukiwaniu młodych pędów są w stanie wejść nawet na sam jej czubek, w dodatku całym stadem. W dolinach rzek rozwijają się oazy.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż