Azja Centralna
artykuł czytany
9999
razy
Odprawa trwała tyle, że gdy wyszliśmy na zewnątrz, to już świtało. Wskoczyliśmy do dziesiątej chyba taksówki (im dalej od lotniska tym taniej) i pojechaliśmy na miejsce, skąd odjeżdżają busy do Samarkandy.
Pierwsze chwile w innym kraju to oczy szeroko otwarte i wielkie zdziwienie wszystkim: współpasażerami, drogą, posterunkami milicji co parę kilometrów, krowami na ulicach, brodami muzułmanów - wszystkim.
Samarkanda zalśniła niebieskimi kopułami budowli, które postawił Timur. Ale większa część miasta to generalnie małomiasteczkowy, sowiecki syf. W hotelu nie było dla nas miejsca, ale koleś zawiózł nas do swojej matki, gdzie dostaliśmy kwaterę. Bieda ogromna, wody mało i trzeba się było myć z wiaderka. Babuszka zaś spoko była i jeszcze się pytała, czy nie chcemy kupić samowaru, bo ma jeden na zbyciu.
Poszliśmy na kolorowy bazar, gdzie stały rzędy arbuzów, innych owocow i przypraw. Sprzedawali to wszystko ludzie przeróżnych nacji w barwnych strojach. Zaraz za bazarem jest meczet Bibi Khamin. Piękna architektura i błyszczące kopuły. Piknie! Do tego po rozwalonych schodach, w ciemności oświetlanej jedynie marną świeczką weszliśmy na jeden z minaretów (na lewo, za 1,5 dolara stróżowi do łapy). Zresztą tu większośćc rzeczy załatwia się poprzez łapówki.
Na popołudnie zostawiliśmy sobie Registan. Wielkie cudo Tamerlana. Najważniejsze miejsce na Jedwabnym Szlaku. Trzy medresy. Cały ten Registan pokrzywiony jakiś jest. Odstaje od pionu, ale przez to nabiera większego uroku. Ogólnie Samarkanda pozostawia dobre wrażenie, a znam nawet takich, którzy twierdzą, że jest najpiękniejszym miastem na świecie.
Resztę Samarkandy zostawiliśmy sobie na potem. Tuż przed wylotem jeszcze tu zajrzymy, aby zobaczyć grób wielkiego rzeźnika Timura. Bo choć postawił on wielkie rzeczy, to wyrżnął też sporo ludu. Dziś jest bohaterem narodowym Uzbeków.
Jutro ruszamy do Tadżykistanu!
Tadżykistan - droga z Penjikentu do Dushanbe, 16.08.2004
Natalia:
Około 8 jesteśmy na granicy, musimy chwilkę poczekać, aż ją otworzą, pół godzinki i jesteśmy odprawieni. Kolejnym celem naszej podróży jest Dushanbe.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż