Rumunia'2002 artykuł czytany
3537
razy Deszcz sprawił, że zmieniliśmy nasze plany i zrezygnowaliśmy z obejrzenia innych cerkwi i "wesołego cmentarza". Wróciliśmy do Baia Mare, zjedliśmy obiad i oceniwszy odległość do Polski postanowiliśmy jeszcze dziś wrócić do domu. Co ciekawe im bliżej granicy tym lepsza była pogoda. Na Węgry wjechaliśmy już w towarzystwie jesiennego słoneczka. Cały czas jednak towarzyszyły nam od wschodu ciemne burzowe chmury wiszące nad górami. Przejechaliśmy przez Tokaj i po równie dobrych jak w Rumunii drogach dość szybko mając doliczoną godzinę z zapasie dojechaliśmy do Słowacji - tu już dopadł nas zmrok. Na szczęście bez większych problemów pokonywaliśmy kolejne kilometry i poprzez Łysą Polanę, Kraków dojechaliśmy do Częstochowy. Było już po północy, ale nie byliśmy specjalnie wyczerpani. Podsumowując cały wyjazd muszę przyznać, że był nieco zwariowany. Za mało mieliśmy czasu, a plany zbyt rozbudowane. Myślę jednak, że udało się nam zaleźć pośrednie rozwiązanie i pomimo dużego tempa odpoczęliśmy aktywnie :)) Rumunia zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie i może ta krótka relacja pomoże przełamać dziwne stereotypy panujące w Polsce na temat naszego byłego południowego sąsiada. Warto zwiedzić ten kraj - ja pojadę tam na pewno jeszcze nie raz. * * * Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż |
zobacz więcej informacji o: kursy walut | [Źródło: aktualny kurs NBP] |
|
|