Oslo. Skandynawskie metropolie
artykuł czytany
14830
razy
* * *
Podróże kulinarne
Sześćdziesiąt naleśników proszę!
Najtaniej można zjeść w restauracjach prowadzonych przez Azjatów ale wtedy nie poznamy narodowych smaków Norwegii. Zdecydowanie należy zajść do House of Norway, Lofoten Fiskerestaurant lub do Kaffistova. Wszędzie tam, choć trzeba sporo wydać, zakosztujemy prawdziwej norweskiej kuchni. Możemy zamówić lutefisk - ługowanego dorsza, lammestek - pieczoną jagnięcinę lub pardwę z żurawiną.
W przytulnej Lofotstua przy Kirkeveien 40, specjalizującej się w daniach rodem zza Koła Podbiegunowego, zjemy specjały z wieloryba, foki i wszystkiego, co pływa w lodowatych morzach. Średnia cena obiadu dla jednej osoby 130 - 200 NOK. (tel. +47 22 46 93 96).
W Druen Mat og Vinstue, w samym centrum miasta (Stranden 1), mamy do wyboru zarówno tradycyjne dania kuchni norweskiej, jak i kulinarne specjały spod różnych szerokości geograficznej. Bogaty wybór win i deserów. Dania główne w cenie 80 - 165 a desery 45 - 120 NOK (
www.druen.no).
Pannekaker to zwykłe naleśniki, ale na sześćdziesiąt sposobów?! Raz pozwoliłem sobie na wielce urozmaicone dodatki do tych sympatycznych placuszków bo trafiłem na promocyjną degustację organizowaną przez pewną stołeczną firmę cateringową. Na tarasie jednej z restauracji Półwyspu Bygdoy urozmaicono lunch kilku dziesiątkom konsumentów. W ten sposób starano się namówić firmy do korzystania z usług gastronomicznego przedsiębiorstwa.
Najpierw podano nam naleśniki z tuńczykiem i majonezem, następnie z pomarańczowym kawiorem, dalej z syropem klonowym a jeszcze potem posmarowaliśmy je konfiturą z moroszki. Na zdrowie? To nie wszystko. Można je było zjeść z gorącym brązowym norweskim serem, z bryndzą, farszem jagnięcym i pasztetem z gęsich wątróbek.
Oslo, 2006
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż