Szlakiem Baklavy
artykuł czytany
8372
razy
Jakoś wydostałyśmy się ze Zwardonia, a potem upchnięte w wakacyjnym pociągu dotarłyśmy do Krakowa, wtedy już tylko skok pod ciepły prysznic (oj wtedy dopiero docenia się te dobrodziejstwa cywilizacji…) i do łóżeczka odpływając myślami już gdzieś hen hen daleko :-)
Suma summarum… czyli bilans przygody:
- wyprawa niskobudżetowa - koszt wyprawy 800 zł (bez oszczędzania na ciastka, kawę i wszelkie słodkości… :)
- bilans masy ciała - dodatni (ach ta baklava :)
- noclegi - w sumie 13,5 Euro za osobę (2*5 Euro w Żablijaku, 3,5 Euro w Budzie), reszta u hostów - dwie noce w Budapeszcie, jedna w Belgradzie, pociągach i autobusach…
- liczba godzin spędzonych w pociągach i autobusach - 69
- zgubiona chustka do włosów, znalezione trzy banany:
- coś co nas najbardziej ubawiło - jednowagonowy podzielony na pół (na 1 i 2 klasę) międzynarodowy pociąg relacji Sarajewo - Budapeszt :)
- poznani ludzie: Australijczyk podróżujący od 8 miesięcy z deską do windsurfingu, Portugalczycy - pasjonaci capoeiry, pewien Węgier z problemami, totalnie wyluzowany Serb, pełen wigoru góral z Czarnogóry, który chciał wziąć jedną z nas za swoją kolejną żonę:, zdobywca pucharu Grand Prix we florecie… i wiele wiele innych… (z co najmniej dwójką z nich spotykamy się za 2 lata na main square w Kambodży :).
Przeczytaj podobne artykuły