Bal w Carskim Siole - współczesna rekonstrucja i słów kilka o Bursztynowej Komnacie
artykuł czytany
3050
razy
Niemalże w każdej komnacie są niebieskie charakterystyczne piece w stylu holenderskim, niby takie same, a każdy z nich stanowi odrębne dzieło sztuki. Wielkie schody nazwać można by bogatymi schodami autorstwa Monighettiego prowadzą dumnie do reprezentacyjnych komnat na pierwszym piętrze. Jadalnia Rycerska w biało-złotej toni z wielkim stołem nakrytym do uczty dla dworzan carowej Elżbiety projekcji Rastrellego to wstęp do dalszych wspaniałości ukrytych w tym pałacu. Zielona Jadalnia miejsce uczt niebywałych, przepych lotu wysokiego wraz ze znakomitymi płaskorzeźbami Iwana Martosa wzorowanych na motywach z fresków pompejańskich daje wyobrażenie o igraszkach kulinarnych stołu carskiej rodziny i zaproszonych gości.
Przechodzimy do Wielkiej Sali Tronowej zwanej lustrzaną lub balową. Zaledwie osiemset metrów kwadratowych powierzchni, kilkaset luster okien, 50 żyrandoli, zdobienia, rzeźby, sufit z malowidłem Giuseppe Valerianiego "Tryumf Rosji" z alegorycznymi postaciami bóstw i ludzi, błyszczący parkiet. Johann Strauss dyryguje swoją orkiestrą. Przepiękna muzyka wiedeńska, szelest wirujących sukien pięknych dziewczyn, panowie w dżinsach obcisłe t-shirty opinają przepocone torsy, leżące pod ścianami plecaki, bal w pełni.
Potem salon niebieski pyszniący się niczym młoda panna niebieskim jedwabnym obiciem ścian z motywami chyba wszystkich kwiatów świata. Finezyjne, lekkie meble dopełniają całości wystroju. Siadamy, palimy cygaro, pijemy dobrą kawę, delektujemy się likierem przepysznym, flirtujemy z pięknymi kobietami, po czym przejście do sypialni. Kontynuacja dalszych rozkoszy tego świata wspaniałego.
Czyż tak mógłby wyglądać współczesny bal pałacowy w Carskim Siole? Być może tak, tylko kilka dodatków brakuje w postaci kijów baseballowych, współczesnej namiastki białej broni, tabletek ekstazy lub amfetaminy, dźwięku puszek po piwie. Cóż w Rosji wszystko zdarzyć się może. Rosja to nadal wielka tajemnica i nieprzewidywalna zagadka, której losów najlepsza wróżka nie jest w stanie odgadnąć.
Przechodzimy do największej tajemnicy Carskiego Sioła do dziś nierozwiązanej, czyli Bursztynowej Komnaty. Piękne jadalnie, sale pałacowe lśniące od kilogramów złota i cennych kamieni, pokryte sukami wymyślnymi o fantazyjnych splotach, drogocenne obrazy wiszące na ścianach, choć wspaniałe - bledną wobec tej jednej jedynej komnaty. Milkną głosy, zapada cisza tylko z ogrodów pałacowych słychać nieśmiały śpiew trzmiela. Ściany pełne płonących bursztynów przyozdobione delikatnie złotymi detalami sprawiają wrażenie lekkości, lśniące lustra i to światło naturalne - największy artysta wszechczasów, reżyser czarownych chwil. Komnatę oświetla 250 świec których płomyki dają ciepłe światło o różnym natężeniu i wielkości. Ułożone z marmuru i rosyjskich półszlachetnych kamieni cztery mozaiki przedstawiające różne sceny rodzajowe dopełniają całości. Odbicia postaci na ścianach, cienie półcienie ludzi i zwierząt, cicha muzyka ledwo słyszana. Zastanawiam się czy teatr to w doskonałym wydaniu, czy rzeczywistość, a może następny cud świata ta Bursztynowa Komnata. Rzeczywiście nad wyraz udała się Rosjanom rekonstrukcja Bursztynowej Komnaty na trzechsetlecie Sankt Petersburga. Naprawdę warto ją zobaczyć.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż