Sankt Petersburg
artykuł czytany
8364
razy
Wyglądam z okien Ermitażu na Plac Pałacowy i staję oniemiała. Ze wszystkich ulic nadjeżdżają wojskowe samochody, z których wysypują się żołnierze. Po chwili w zwartych szykach wchodzą na plac, który w mgnieniu oka zapełnia się wojskiem. Pojawiają się też mniejsze samochody. Cywile biegają nerwowo. Czyżby jakiś przewrót? A może kolejna rewolucja? Nieco przestraszeni schodzimy na dół i pytamy przechodniów, co się dzieje. Oddycham z ulgą. To tylko ćwiczenia do Święta Zwycięstwa wciąż bardzo hucznie obchodzonego w Sankt Petersburgu.
Niewiele miast wywarło na mnie tak ogromne wrażenie jak Sankt Petersburg. Gdy zamknę oczy, wciąż widzę przepiękne pałace i ich bogate wnętrza, cerkwie i sobory kapiące od złota, monumentalne pomniki, kanały z malowniczymi mostkami, ogromne mosty, szarą wodę Newy, po której pływają statki wycieczkowe, zatokę z niezliczoną ilością łabędzi.
Do dziś można oglądać ponoć najstarszy budynek aglomeracji - niewielką drewnianą chatę, w której początkowo mieszkał car Piotr Wielki - założyciel miasta. Z drewna budowano tu obiekty niezbyt długo. Car już w 1714 roku wydał ukaz, który nakazywał, by każdy statek, każda barka przypływająca do Petersburga przywoziła ciosy kamienne potrzebne do budowy. Przepis ten obowiązywał przez 65 lat. A wszystko zaczęło się od wojny ze Szwecją. Gdy Piotr I zajął warownię u ujścia Newy, zapragnął utwierdzić swoje zwycięstwo nakazując na Wyspie Zajęczej wybudować twierdzę, której patronują św. Piotr i Paweł. Dziś turyści rozpoczynają zwiedzanie miast właśnie od tego miejsca. Oglądają sobór św. Piotra i Pawła z grobami carskimi i niezwykle bogatym ikonostasem, mennicę stary arsenał, dawne więzienie.
Z krążownika "Aurora" wciąż słychać wystrzały. Nie są to jednak kule armatnie ale... korki od szampana. Do symbolu rewolucji przybywają dziś licznie nowożeńcy, którzy z lubością fotografują się przy burtach i działach okrętu. Petersburscy nowożeńcy fotografują się nie tylko przy "Aurorze". Widać ich wszędzie - przed pałacami, pomnikami, nad brzegiem Newy. Czekają na niech orkiestry, które za kilkadziesiąt rubli odgrywają "Marsza weselnego" i skoczne rosyjskie melodie. W niektórych miejscach na pary młode czekają także żywe figury - osoby poprzebierane w stroje z XVIII wieku. Także im trzeba wypłacić jakąś sumkę, by pozwolili na wspólną fotografię. Fotograf cyka fotkę, strzela korek od szampana i nowożeńcy ustępują kolejnej parze. W piątek, ulubiony dzień mieszkańców Petersburga do zawierania małżeństw, miałam wrażenie, że na miasto spadła... plaga nowożeńców.
Jadąc wzdłuż brzegów Newy natykamy się na piękny biało turkusowy budynek. To pierwsze w Rosji muzeum założone przez Piotra I. Oprócz dzieł sztuki, car zgromadził tam różne przyrodnicze osobliwości, a do odwiedzania go zachęcał mieszkańców miasta w prosty sposób. Każdy mężczyzna przy wyjściu otrzymywał kieliszek wódki, a kobieta smakowite ciastko. W innym miejscu kolejna atrakcja - autentyczne sfinksy. Przywieziono je do Petersburga wprost z Egiptu. Są autentyczne, odkryte podczas prac archeologicznych w Tebach.
W jednym z najsłynniejszych muzeów na świecie - Ermitażu zajmującego część Pałacu Zimowego znajduje się około 2,5 miliona eksponatów. Gdybyśmy choć na minutę chcieli zatrzymać się przy każdym z ich, na zwiedzanie galerii trzeba by poświęcić... siedem, osiem lat. Każdy, kto interesuje się malarstwem czy rzeźbą, powinien obowiązkowo choć na kilka godzin zawitać do tego miejsca. Zgromadzono bowiem wszystko, co na świecie w tych dziedzinach wykonano najlepszego. Aż kręci się w głowie od oglądania dzieł Leonarda da Vinci, Michała Anioła, Rembrandta, Rubensa, Tycjana, El Greco, Moneta, Gauguina, Picassa. Trudno sobie wyobrazić, że rezydencja mieści 1057 pokoi, ma 117 klatek schodowych i 1945 okien. Wyglądam przez jedno z nich na Plac Pałacowy. Staję jak oniemiała, bowiem ze wszystkich ulic nadjeżdżają wojskowe samochody, maszerują żołnierze zalewając błyskawicznie całą wolną przestrzeń. Co się dzieje? Czy to kolejna rewolucja? Na dole pytamy przechodniów o cel tej wojskowej "powodzi". Okazuje się, że wojsko przygotowuje się do największej parady w roku, która miała odbyć się za kilka dni podczas obchodów Święta Zwycięstwa. Po placu jeżdżą "czajki", z których padają komendy. Wojskowi przeganiają cywilów, by nie plątali się po ćwiczebnym terenie.
Niedaleko Pałacu Zimowego stoi sobór świętego Izaaka - turystyczna wizytówka Petersburga. Jest to jedna z największych sakralnych budowli w Europie. Ze złoconej kopuły roztacza się widok na całe miasto. Widok jest tym ciekawszy, że miasto położone jest na kilkunastu dużych i setce mniejszych wysp poprzedzielanych rzekami i kanałami. Wyspy połączone są mostami, których jest tu około 200. Inne turystyczne walory świątyni to bajecznie bogaty ikonostas, malowidła na kopule, kolumny z malachitu i lazurytu.
Sobór Zbawiciela na Krwi to jedna z najbardziej kolorowych świątyń miasta. Powstała na polecenie Aleksandra III w miejscu, gdzie zamordowano jego ojca Aleksandra II. Niestety, prawie całkowicie zniszczono i rozkradziono jego wnętrze, które obecnie zupełnie odbiega od zewnętrznego ozdobnego przepychu. Przy soborze usadowili się handlarze ze swymi kramami. Czegóż nie można tam kupić! Sprzedawcy oferują babuszki, "wańki wstańki", kolorowe puzderka i "sztukę" nowoczesną - kubki z podobiznami Lenina, Stalina czy Putina, wojskowe czapki z niezliczoną ilością odznaczeń, futrzane nakrycia głowy, koszulki z komunistycznymi emblematami.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż