Oslo. Skandynawskie metropolie
artykuł czytany
14830
razy
Historia nad słoną wodą
Cała historia Norwegii tworzyła się na wybrzeżu. Kilkanaście tysięcy kilometrów wijącej się skomplikowanie linii brzegowej dawało nieograniczone możliwości rozwoju wielu dziedzin życia. Z zachodnich wybrzeży Skandynawii ponad tysiąc lat temu ruszały długie łodzie Wikingów penetrując Wyspy Brytyjskie, Islandię, Grenlandię i Amerykę Północną. W tysiącach maleńkich przystani rodziły się tradycje szkutnicze, rybackie i handlowe. Na targowiskach portowych miasteczek ludność z interioru mogła wymieniać swoje produkty na to, co daje morze i to, co morzem przypłynęło z innych części świata. Wybrzeże było milczącym świadkiem smutnych pożegnań tysięcy emigrantów zarobkowych udających się za chlebem w nieznane. To w nadmorskich centrach kwitło życie religijne pozostawiając materialne świadectwo swej intensywności w postaci imponujących obiektów sakralnych. Na wybrzeżu głównie powstawały budowle obronne dające Skandynawom poczucie bezpieczeństwa i chroniące ich przed zachłannością satrapów, jakich co pewien czas rodziła pozostała część Kontynentu. Nie dziwi więc fakt, że groźne swą surowością warowne obiekty stolicy Norwegii usytuowane są nad słoną wodą. Oslo, jak i pozostałe metropolie Północy, jest miastem portowym.
Założone przez Haralda III Srogiego w pierwszej połowie XI stulecia miasto już wkrótce staje się siedzibą biskupów, ośrodkiem życia religijnego, politycznego oraz ważnym portem. Wczesna zabudowa półkolem obejmuje północne brzegi Oslofjordu amfiteatralnie pnąc się w kierunku pobliskich wzniesień. Zamek warowny Akershus, siedziba norweskich monarchów, powstaje około 1300 r i do dziś symbolizuje początki budowania państwowości. Kilkakrotne pożary, epidemie i trwająca ponad 400 lat duńska dominacja pozbawiają miasto znaczenia. W latach 1624 - 1925 Oslo nosi nazwę Christianii /przejściowo także Kristianii/ na cześć króla Chrystiana IV, który odbudował je po jednym z najgroźniejszych pożarów. W historii grodu nie brak zarówno momentów znamienitych, jak i przygnębiających. Czarna ospa wyludnia miasto w 1350 r. W 1397r. w wyniku postanowień Unii Kalmarskiej maleje znaczenie norweskiej stolicy. Jedna trzecia zabudowy miasta płonie w r. 1686. Rok 1537 to początek Reformacji, 1697 poświęcenie Katedry, 1763 druk pierwszej stołecznej gazety a w 1905 Norwegia odzyskuje pełną niepodległość. Budowę Pałacu Królewskiego ukończono w 1848 roku, nazwę Oslo ustanowiono w 1925 a słynny Ratusz oddano do użytku w 1950 r.
Pory roku nad Oslofjordem
Oslo leży na podobnej szerokości geograficznej jak Petersburg, Pn. Kamczatka i Anchorage na Alasce ale klimat miasta jest wyjątkowo łagodny. Najbardziej słoneczna skandynawska stolica zawdzięcza to okalającym ją wzniesieniom i wpływowi Golfsztromu - ciepłego Prądu Zatokowego, wiejącego znad Atlantyku. Grubo ponad połowę terytorium aglomeracji zajmują lasy, parki i tereny rekreacyjne. Krajobrazowi miasta uroku dodają liczne strumienie górskie, polodowcowe oczka wodne i ponad 350 różnej wielkości jezior. Na 40-tu wysepkach Oslofjordu, na niezliczonej ilości urokliwych cyplach, w kameralnych zatoczkach, miniaturowych fiordach i pod bajecznie uformowanymi klifami ulokowały się czyściutkie plaże, przyjazne mariny, intymne pensjonaty oraz setki przytulnych knajpek. Obserwujemy to wszystko płynąc do Oslo promem z niemieckiej Kilonii, z Kopenhagi, Frederikshavn i Helsingor. Od twierdzy w Fredrikstad górującej nad wejściem do fiordu jest prawie 100 kilometrów do północnego zwieńczenia zatoki. Przy dobrej pogodzie mamy bez mała 3 godziny okazyjnego boat sightseeingu, podczas którego jawi nam się Norwegia w pigułce. Latem widzimy suszące się na wietrze dorszowe tusze, czujemy zapach licznych wędzarni rybnych, obserwujemy rytm farmerskiego życia, a przy odrobinie szczęścia fotografujemy spacerującego łosia. Im bliżej promowej przystani, tym częściej spotykamy pełne kolorowych żagli, gościnne mariny, krzątające się załogi cumujących co krok jednostek pływających, słyszymy gwar świata turystyki. Zimą przywita nas bardziej kameralna sceneria. Mniej ruchu na wodzie, ciche przystanie i błękitna szadź świerkowych gałęzi. Za to wszystkie okoliczne wzgórza upstrzone są jaskrawymi barwami strojów narciarskich, lodowiska roją się od ruchliwych postaci a w cichych, pokrytych lodem zakamarkach fiordu, dojrzymy skupione sylwetki wędkarzy łowiących w przeręblach.
Świat Wielkich Wypraw i nie tylko
Tuż przed wpłynięciem do centrum stolicy Norwegii mijamy Półwysep Bygdoy wcinający się w zachodnią przestrzeń fiordu. Już w tym momencie warto zaplanować sobie jego zwiedzenie bo tylu atrakcji w jednym miejscu nie zobaczymy nigdzie indziej. Prawie wszystko poświęcono tu historii morskich eskapad. Na samym koniuszku Półwyspu eksponowany jest Framm - zbudowany w 1892 roku statek polarny, na którym dokonano kilku genialnych wypraw. Dowodzili nim tak sławni zdobywcy, jak Fridtjof Nansen, Otto Sverdrup czy Roald Amundsen. Ekspozycję uzupełniają sprzęty wykorzystywane podczas zdobywania obu biegunów, stroje sprzed ponad wieku, broń myśliwska, dawne mapy i setki dokumentów. (
www.fram.museum.no) . Kilka kroków dalej w głąb lądu, przy Bygdoynesveien 36, usytuował się maleńki lecz śliczny architektonicznie budynek, w którym wyeksponowano cały świat naukowych ekspedycji Thora Heyerdahla. Obok oryginału zbudowanej z drzewa balsa tratwy Kon-Tiki znajdziemy tu papirusową łódź Ra II z 1970 r., repliki posągów z Wyspy Wielkanocnej, spreparowanego rekina 10-cio metrowej długości i wielkie bogactwo sprzętu towarzyszącego wyprawom słynnego Norwega i jego kompanów. Thor Heyerdahl przepłynął tysiące mil morskich by poprzeć swe śmiałe tezy dotyczące przemieszczania się dawnych ludów w poprzek oceanów. W muzeum organizuje się specjalne zajęcia dla dzieci przekazując im wiedzę o morskich tradycjach przodków. Pokazywane są także filmy dokumentujące kilka ekspedycji bohatera narodowego Norwegii (
www.kon-tiki.no). Najciekawszym muzeum na Bygdoy jest z pewnością Vikingskiphuset stanowiące część Uniwersyteckich Zbiorów Dziedzictwa Kulturalnego Norwegii. Chroni się w nim najlepiej zachowane łodzie używane przez żeglarski lud Wikingów już w głębokim Średniowieczu. Czternaście stuleci temu Oslo było osadą rybacką, centrum szkutniczym i jednym z prężnych ośrodków życia Wikingów. Właśnie nad Oslofjordem kilkadziesiąt lat temu znaleziono parę bardzo dobrze przetrwałych wikingowskich okrętów i trzy z nich można obecnie podziwiać w specjalnym parterowym pawilonie. Oseberg - najbardziej okazały i kunsztownie zdobiony korab przechował się prawie nienaruszony w pobliskim kurhanie. Był ponoć miejscem pochówku królowej imieniem Asa, a w gablocie obok okrętu eksponowane są bezcenne złote ozdoby znalezione przy szczątkach monarchini. Łódź datowana jest na rok 800 a inne eksponaty - bogato inkrustowane sanie, wyposażenie kuchni, tekstylia, uprząż i zbroje - ilustrują dzieje rozkwitu epoki Wikingów (
www.ukm.uio.no). Tereny tuż obok Vikingskiphuset pokrywa rzadki iglasty las pełen następnych atrakcji. Między drzewami, na niewielkich polankach i wzdłuż leśnych duktów już po chwili spaceru odkrywamy ducha wsi norweskiej. W naturalnym otoczeniu rozmieszczono tu ponad 150 obiektów architektury wiejskiej sprowadzanej latami z terenu całego kraju. Żywiący niepoprawną politycznie niechęć do szwedzkiego słowa skansen, swoje muzeum na wolnym powietrzu Norwegowie nazwali Norsk Folkemuseum. Roczny kalendarz imprez odbywających się na jego terenach jest przebogaty. W szczycie turystycznego sezonu nie ma dnia bez programu specjalnego. Raz jest to występ regionalnego zespołu tańca, pokaz dojenia kóz, studio rękodzieła ludowego albo wystawa dzwonków pasterskich. Innym razem swoje umiejętności demonstrują drwale, psie zaprzęgi konkurują w wyścigach, dzieci uczą się tkactwa a Saamowie z Finnmarku łapią na lasso renifery. Często można trafić na pokazy serowarów, brać udział w pieczeniu podpłomyków, wędzić łososie lub degustować narodowy samogon aquavit. Od 2 lipca do 21 sierpnia organizowane są tu Norweskie Wieczory - specjalny program dla zagranicznych turystów prowadzony w języku angielskim. Wtedy, cztery razy w tygodniu, rozrywkowa i edukacyjna oferta jest jeszcze bogatsza. Wstęp kosztuje 195 NOK ale w cenie jest wiele atrakcji, darmowe degustacje i oglądanie całego terenu z przewodnikiem. Największym zainteresowaniem gości z zagranicy cieszy się drewniany kościółek z XII stulecia - znakomity przykład rdzennie norweskiej architektury sakralnej, w tzw. stylu stavekirke (
www.norskfolkemuseum.no).
Półwysep Bygdoy, do którego z centrum miasta w ciągu kilkunastu minut dostaniemy się autobusem linii 30, był kiedyś letnią siedzibą króla Oskara I a rezydencja monarchy - zameczek w stylu angielskiego gotyku - przyciąga obecnie koneserów architektury i ornamentyki komnat. (tel. +47 22 56 15 39). Historię, tradycje i dziedzictwo całego wybrzeża Norwegii możemy poznać w bogatym w eksponaty Norsk Sjofartsmuseum. Usytuowany na cyplu Bygdoynes obiekt, mieści, między innymi, wielką kolekcję malarstwa marynistycznego (
www.norsk-sjofartsmuseum.no).
4000 lat narciarstwa i wypieszczone elewacje
Tyłem do gmachu stołecznego Ratusza stoję na Placu Fridtjofa Nansena i przeglądam Oslo Guide 2006. Stoję też przed dylematem znanym wszystkim turystom, którzy nie do końca wierzyli, że w stolicy Norwegii może im braknąć czasu na zwiedzanie. W ciągu kilku minut mogę właściwie dotrzeć do Galerii Narodowej i godzinkę poświęcić sali malarstwa Edwarda Muncha. Taka sama droga do Muzeum Teatru, gdzie obok pamiątek po Ibsenie mogę zobaczyć film ze współczesną inscenizacją sztuk grywanych w Christianii czterysta lat temu przez wędrowne trupy. Warto też byłoby pooglądać wypieszczone elewacje Karl Johans gate, głównej ulicy, ba, salonu miasta, nie wiedzieć dlaczego noszącego imię napoleońskiego marszałka. Potem, lekko pnąc się w górę dotrzeć do Pałacu Królewskiego - można go zwiedzać a nawet trafić na spektakularną odprawę Gwardii Królewskiej. A stamtąd może od razu dojść do Parku Gustawa Vigelanda? W samym środku zimy prawie kilometrowej długości aleja z setkami monumentalnych postaci wykutych w kamieniu i brązie musi robić wrażenie. Na pewno Monolit - centralne zwieńczenie Parku, na 17 m wysoka granitowa kolumna ze 121 postaciami, nad którą mistrz Gustaw trudził się 43 lata - wart jest kwadransa uwagi. A kiedy do Katedry, do muzeów Filmu, Futbolu, Sztuki Nowoczesnej, Ibsena i do Twierdzy Akershus? W ciągu jednego weekendu nie zdążę też zobaczyć paru jeszcze innych miejsc. Już planuję następną wizytę w Oslo, latem.
Teraz jest środek zimy więc kusi chęć zwiedzenia kompleksu sportowego Holmenkollen. Metrem, linia 1, to od centrum miasta kilkanaście przystanków w kierunku Frognerseteren. Holmenkollbakken - Muzeum Narciarstwa i słynna skocznia otwarte są okrągły rok. W obiekcie muzealnym możemy prześledzić 4000 lat dziejów sportów zimowych, w których Norwegowie mają największe w świecie tradycje. Ski - nordyckie określenie dwu kawałków płaskiego drewna służących do poruszania się po śniegu, zadomowiło się w językach wielu narodów, także w języku staropolskim. Zamiłowanie do szusowania po śniegu norweskie dzieci wysysają z mlekiem matki. Wszyscy w tym kraju mają narciarski sprzęt i ekwipunek do jego konserwacji. Dziesiątki tysięcy Norwegów co roku biorą udział w niezliczonych imprezach biegowych - lokalnych, regionalnych i centralnych konkursach - organizowanych dla wszystkich kategorii wiekowych. Jedna czwarta uczestników najsłynniejszego na świecie narciarskiego Biegu Wazów, odbywającego się co roku w pierwszą niedzielę marca w sąsiedniej Szwecji, to Norwegowie. W 1952 r Oslo było organizatorem Zimowej Olimpiady a zawody Pucharu Świata w Skokach Narciarskich nigdy nie omijają norweskich skoczni. Najbliższe, z udziałem naszych skoczków, już za kilka tygodni na objekcie w Holmenkollen (12.03.2006, godz 13.30,
www.skiforeningen.no).
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż