Kreta'2006
artykuł czytany
4910
razy
CHWILA PIERWSZA
Siedzę na tarasie pensjonatu Arhondiko w Sougia. Poddaję się działaniu barwy i światła. Mają one kojącą moc. W mojej terapii ważne jest aby wzrok powoli chłonął prostotę słonecznej bieli tynków, harmonię regularnych czerwonych dachówek, czystość niebieskiego bezmiaru morza, ciepło brązowo-pomarańczowych zboczy gór. Światło leniwie penetruje niedbałą strukturę starych ścian a chropowate drobinki tynku rzucają cienkie niteczki cienia. Wszystko jest tu dla mnie proste i piękne. W naszym pokoju czekały na nas pomarańcze. Teraz obok nich kładę zielony dyptam i poprzecinane białymi żyłkami kamienie, zebrane przed chwilą na plaży. Patrzę na mój stół i myślę, że dawno nie widziałam czegoś tak pięknego i prostego zarazem.
POWITANIE Z WYSPĄ
Kreta dziś postanowiła nas zaskoczyć, pomimo tego, że to już nasza dziesiąta wizyta na wyspie. Gdy lądowaliśmy szara smuga chmur spowiła kreteńskie góry. Nasz samochód snuł się w siwej mgle. Pierwszy raz zobaczyliśmy Lefka Ori (Białe Góry) pod ołowianym niebem. Wyspa okazała się dziś zielona i świeża, jaskrawo nakrapiana plamkami pomarańczy i cytryn, przepasana pomarańczowymi welonami mat do zbioru oliwek. Z gęstej mgły w górach zjechaliśmy na południe do Sougia i tu jednak po staremu powitało nas słońce. Pomimo tego, że nikt ostatecznie nie potwierdził rezerwacji naszego studio, to i tak właściciele Arhondiko Holenderka Eleni i Grek Kirkos powitali nas, jakby już tam na nas czekali.
Wieczorem, jeszcze przed kolacją zbieramy z Mateuszem kamienie na plaży i szukamy pozostałości antycznego portu Sougia. Ruiny porasta wiosenna, świeżozielona roślinność. Dziś Kreta nie jest ruda i jałowa. Dziś zamiast karłowatych, suchych roślin frygany mijamy bujne, zielone kępy ziół. Kolor i zapach... Tak, woń ziół to kolejny element mojej kreteńskiej terapii. Włóczymy się z Mateuszem, płosząc zielone jaszczurki i zrywamy dyptam - legendarne zioło lecznicze. Helleńscy mieszkańcy antycznej Sougia też zbierali dyptam, wiedząc, że goi rany i leczy dolegliwości żołądkowe. Dziś dyptam o mięsistych liściach w dalszym ciągu porasta sterty antycznych kamieni.
Pierwsza kolacja w nadmorskiej tawernie Livikon. Marek: mięso koguta w sosie pomidorowym, ja - papoutsakia gemista me lahanika czyli bakłażan nadziewany warzywami, Mati -pastitsio, czyli zapiekanka makaronowa z mięsem mielonym. Do tego: dakos (suchar, namoczony oliwą, z miąższem pomidorów i pokruszoną feta), tzatziki, choriatiki i saganaki. Proste smaki i kolory. Piękno... Terapia prostotą...
CHWILA DRUGA
Właśnie wyszłam z wody. Jest ciepło i rześko. Grzeję stopy na gorących kamieniach plaży w Sougia. Kamienie są proste i piękne, szare, niebieskie i brązowe ubrane we wzory z białych żyłek. Uwielbiam trzymać je w dłoni. W ich pozornej kamiennej ciszy tkwi geologiczna burza historii ziemi. Rozgrzane kamienie przykładam do policzków i karku, ich ciepłem masuję łydki, zmęczone dzisiejszym marszem. Białe spienione fale mruczą a butelka retsiny doskonale układa się w dłoni. Smak żywicznego w w ustach a w nogach wspomnienie 5-godzinego spaceru wąwozem Agia Irini...
WĄWÓZ AGIA IRINI
Nasza dzisiejsza wycieczka rozpoczęła się tuż przed wioską Agia Irini, gdzie jest wejście do wąwozu. Niedaleko od tego miejsca trzeba przejść po łukowym moście nad rzeką Agieronitikos. Ukryty wśród starych drzewek oliwnych o splątanych korzeniach czeka kamienny, maleńki kościółek Sotiros Hristou z 1357r. Przez mały otwór w ścianie wpada do środka wąska stróżka światła. W ciemnym, chłodnym wnętrzu Marek robi zdjęcie i ku naszemu zaskoczeniu błysk flesza wydobywa nagle z ciemności twarze świętych z malowideł na ścianach. Mateusz zachwycony tym odkryciem biegnie do samochodu po latarkę. Za chwilę w jej świetle dostrzegamy bizantyjskie, wyblakłe freski. Skrzydlata postać z aureolą trzyma wagę. Oto ważone są dobre i złe uczynki sądzonych na sądzie ostatecznym. Cztery nagie postacie z pochylonymi głowami zmierzają do piekła. W zachwycie i skupieniu patrzymy prosto w oczy postaci sprzed kilku stuleci, na chwilę wydobyte z ciemności. Choć wiemy, że kapliczka nie zdradzi przed nami całej swojej historii, nie odcyfrujemy niewyraźnych greckich liter, a święci pozostaną milczący, to i tak cieszymy się każdym odkrytym fragmentem fresku.
Zresztą w całym wąwozie drzemie zaklęta historia. Tędy kreteńskie kobiety i dzieci uciekały przed Turkami na płaskowyż Omalos. W tutejszych grotach kryli się bojownicy z czasów okupacji tureckiej a parę set lat później - partyzanci z II wojny światowej. Tu znajdujemy świętą skałę w kształcie ikonostasu, przy której modlili się wcześni chrześcijanie. Stumetrowe ściany wąwozu zwężają się na szerokość 10 metrów. Na brunatnych zboczach, zdobnych w pomarańczowo-czarne zacieki kwitną żółte orchidee. W tej scenerii wyśmienicie smakuje nasze proste śniadanie: ser i oliwki.
Przeczytaj podobne artykuły