Bliski Wschód'2002
artykuł czytany
7159
razy
Wieczorem ponownie odczuliśmy różnicę w sposobie życia w Syrii. Co chwilę zaglądali jacyś goście na herbatę, zamienić kilka słów, podyskutować na różne tematy, o swoich problemach. To tutaj normalne do późnych godzin nocnych. Był nawet imam (tutejszy kapłan) porozmawiać o naszej i muzułmańskiej wierze. W Polsce chadzam spać bardzo wcześnie, tutaj powoli się zacząłem przyzwyczajać do zasypiana o 3, a nawet 4 rano.
15.05.02
Konsekwencją nocnego trybu życia jest odsypianie do południa. Zwiedzać Damaszek wybraliśmy się zatem około 12.00. O ile samochody są tutaj tak drogie, że mało kogo na nie stać ( nowy samochód najmniejszej klasy kosztuje około 24 000 USD ), to transport minibusami, autobusami a nawet taksówkami jest bardzo tani. Za przejazd do Damaszku - około 24 km zapłaciliśmy 5 funtów syryjskich ( 40 groszy polskich ). Najpierw od cytadeli poszliśmy do suku - zadaszonego targowiska pełnego handlujących i kupujących, który zaprowadził nas do meczetu Umajjadów. Najpierw odwiedziliśmy Mauzoleum Salladyna - tu spoczywa jeden z najwybitniejszych wodzów muzułmańskich. Później po zakupieniu biletu za 50 funtów, oczywiście na boso, weszliśmy na główny dziedziniec meczetu. Pochodzący z VIII wieku meczet nie zrobił na mnie aż tak wielkiego wrażenia. Może dlatego, że porównywałem go do Błękitnego Meczetu w Stambule. Oczywiście 3 minarety oraz studnie do rytualnych ablucji zwłaszcza na tle błękitnego nieba robią wrażenie i można tu również delektować się orientalną architekturą. Włócząc się po uliczkach Damaszku, paląc fajkę, pijąc herbatkę ani spostrzegliśmy się a zrobiło się późno. Po herbatce wieczornej pojechaliśmy razem z Nidaa i jego dzieciakami do wiejskiej willi na południe od Damaszku, by mieć bliżej rano do Bosry.
16.05.02
Ponieważ z powodu niepokojów w Izraelu nie mogliśmy odwiedzić rodzinnej miejscowości Kasima Qunajtry pojechaliśmy na południe Syrii do Izry oraz do Bosry. Izra to miasteczko, w którym mieszka sporo chrześcijan. Znajdują się tu kościoły również zaliczane do najstarszych na świecie. Obydwa kościoły pochodzą z III-IV wieku, a jeden z nich został zbudowany na ruinach pogańskiej świątyni pochodzącej podobno sprzed 3 500 lat. Tradycyjnie mili i gościnni Syryjczycy - okazuje się że niezależnie od wyznania - oprowadzili nas po świątyniach i poczęstowali kawą syryjską z kardamonem, którą pije się w niewielkiej ilości i wszyscy z jednej filiżanki. Wymieniliśmy nawet telefony co miało okazać się przydatne w przyszłości.
Kolejnym etapem podróży była Bosra. Miasteczko to słynie z bazaltowych ruin z bardzo różnych okresów historii. Na zwiedzanie Bosry, gdzie wśród ruin normalnie mieszkają ludzie, wybraliśmy się bryczką. Najpierw podjechaliśmy do bramy Nabatejczyków. Później podjechaliśmy do świątyni mnicha Buheira, który jako pierwszy rozpoznał w Mahomecie wielkiego proroka po gołębiu na skórze jego barku. Ostrzegł on ojca islamu przed czyhającym niebezpieczeństwem i polecił wracać do Mekki.
Kolejnym miejscem związanym z islamem jest meczet Mabrak An Naka zbudowany w miejscu, gdzie odpoczywał wielbłąd proroka. Meczet ma około 900 lat. Tu podziwialiśmy kamienne drzwi, które pomimo tego że ważą około tony przy stosunkowo niewielkim wysiłku były zamykane przez 3 małych dzieciaków. Drzwi są bardzo niskie - prawdopodobnie dlatego by wchodzący musiał oddać pokłon Allahowi.
Rzymskimi pozostałościami są targ oraz kolumny, na których wg podań znajdowało się łoże córki cesarza Trajana. Leżała ona na wysokości 16 metrów z powodu przepowiedni mówiącej, że umrze młodo po ukąszeniu przez skorpiona. Na nic zdały się kolumny, skorpion schował się w winogronach i przepowiednia wypełniła się.
Największym jednak zabytkiem Bosry jest rzymski amfiteatr umieszczony wewnątrz cytadeli. Bilety jak do wszystkich muzeów w Syrii dla obcokrajowców bardzo drogie - 300 funtów. Nam jednak udało się - wujek Nidaa to jakaś szycha w Bosrze i po jego interwencji wpuszczono nas bez biletów. Teatr jest ogromny ( na 15 000 ludzi ) i co najważniejsze bardzo dobrze zachowany. Dzieciaki miały straszną radochę biegając po schodach w górę i w dół. Również katakumby są tutaj bardzo rozległe - warto zabrać latarkę.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż
»
Syria
- Piotr Kotkowski