Bliski Wschód'2002
artykuł czytany
7159
razy
20.05.02
Zamiast od razu wyjechać na północ Syrii, pojechaliśmy jeszcze do Muzeum Narodowego w Damaszku. Na podwórzu masa fragmentów rzeźb, płaskorzeźb oraz innych elementów starych budowli. Wewnątrz najpierw obejrzeliśmy wykopaliska z czasów początków osadnictwa na terenach aktualnej Syrii, potem bardzo ciekawe pozostałości kultury bizantyjskiej oraz początków islamu oraz w końcu grobowiec z Palmiry z przepięknymi płaskorzeźbami.
Wyjechaliśmy do Safity bardzo późno - o 13.15. Podróż trwała 3,5 godziny i wysiadając spotkaliśmy człowieka, z którym Kasim umówił się przez telefon. Adnan Churi był chrześcijaninem spotkanym przez nas podczas wycieczki na południe w Izrze. Pomimo późnej pory zdecydowaliśmy sie jeszcze na wycieczkę do Krak de Chavaliers. Po arabsku zamek nazywa się Qala'at al Hosn czyli zamek koni. Jest to jeden z największych zamków z czasów średniowiecznych zachowanych do dziś i pół godzinki, które mieliśmy na zwiedzanie pozwoliło nam tylko odrobinę pobłądzić po licznych komnatach i wieżach. Zamek nigdy nie był zdobyty. Krzyżowcy poddali go, gdy nie mieli już szans na odsiecz za obietnicę ujścia z życiem.
W drodze powrotnej do Safity zwiedziliśmy jeszcze prawosławny kościół św. Jerzego, gdzie nowy kościół stoi na starym, datowanym na VI wiek. Bardzo interesujące są zwłaszcza drewniane zdobienia ikonostasu z XIX wieku w obu kościołach.
Po kolacji udaliśmy się na nocleg do Adnana i mieliśmy okazję poznać zwyczaje i poglądy mieszkających w muzułmańskim kraju chrześcijan. Żyją tu zarówno katolicy, jak i prawosławni nie mając najmniejszych kłopotów z muzułmanami. Kasim był zdziwiony urodą tutejszych dziewcząt, tym bardziej że nie zasłaniają one głów. Ja żartowałem, że to Krzyżowcy zostawili trochę genów i ta mieszanka dała tak śliczne efekty.
21.05.02
Po bardzo wczesnej pobudce tradycyjne arabskie śniadanie - oliwki, ser, jajka sadzone oraz arabski chleb, który przypomina naleśniki z wyglądu, ale smakuje doskonale.
Pierwszy punkt wycieczki to wieża w Saficie, będąca pozostałością po zamku Krzyżowców. Na parterze znajduje się kościół, gdzie odbywają się nadal nabożeństwa, piętro wyżej zaniedbana, niewykorzystana sala i wreszcie weszliśmy na dach, skąd podziwialiśmy widok na całe miasteczko. Obok wieży restauracja z wystrojem jak w beduińskim namiocie - z wszystkimi przyrządami do tradycyjnego parzenia kawy.
Następnie wyruszyliśmy na wycieczkę w góry, aby zobaczyć Hosn Suleyman - w dowolnym tłumaczeniu świątynię Salomona. To bardzo tajemnicze miejsce położone nieco na uboczu wydaje się być zapomniane przez turystów i przez władze. Świątynia wygląda imponująco, a zwłaszcza mury otaczające dziedziniec z bramami z każdej strony. Bloki skalne są tak wielkie, że jak powiedział Adnan z jednego kamienia można zbudować całkiem spory dom. W środku stoją resztki jakiejś świątyni, ale nie za bardzo jest gdzie dowiedzieć się więcej o tym miejscu.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż
»
Syria
- Piotr Kotkowski