14 dni dookoła Skandynawii
artykuł czytany
24042
razy
Azymut na NORDKAPP
Wyjeżdżamy wcześnie rano. Przejeżdżamy przez wyspy Vesteralen krętą, położoną nad fiordami drogą. Dojeżdżamy niedaleko Narviku, który podziwiamy z drugiego brzegu Ofotfjorden. Pięknie położone miasto z górującym kościołem oraz górami poprzecinanymi trasami narciarskimi, które podczas wojny było prawie w większości zniszczone. Udajemy się w dalszą drogę w kierunku Nordkapp. Wybieramy dłuższą, ale za to szybszą drogę przez Szwecję i Finlandię. Wjeżdżamy do Laponii. Droga często prosta kilometrami przez tajgę (ogromne lasy brzozowe). Dojeżdżamy do Kiruny słynnej z kopalni rud żelaza. Z drogi widzimy ogromną rozkopaną górę z maszynami i cały kompleks kopalni. Jedziemy dalej przez Laponię. Stajemy na jednym z parkingów, gdzie spotykamy Laponkę w stroju regionalnym sprzedającą skóry i poroża z reniferów. Robimy zdjęcie mieszkance tutejszej krainy wraz z jej stoiskiem i ruszamy dalej. Po drodze mijamy stada reniferów. Dojeżdżamy ponownie do Norwegii do miasta Alta - małego miasteczka nad Altafjorden. Do Nordkapp pozostało nam jeszcze 230 km. Przyroda zaczyna się stopniowo zmieniać w tundrę. Po 200 km dojeżdżamy do wyspy Mageroya, na której znajduje się Nordkapp. Na wyspę wjeżdżamy przez tunel liczący 6600m. Na wyspie już tylko tundra. W połowie drogi zatrzymujemy się, by zrobić zdjęcia dużemu stadu reniferów. Wszyscy widzą je pierwszy raz na oczy. Przechodzą sobie one swobodnie przez drogę i jedzą porosty. W końcu dojeżdżamy o 2:00 w nocy na Nordkapp (Przylądek Północny). Jesteśmy na najdalej wysuniętym punkcie naszego kontynentu! Niestety mgła i deszcz spowodowały, że nie zobaczyliśmy nic poza zabudowaniami i pomnikiem globusa. A tak chcieliśmy zobaczyć Morze Arktyczne i piękne 300-metrowe urwisko. Wracamy zmarznięci z Nordkapp, ale możemy się w domu pochwalić, że byliśmy na 71°10'21''. Kierujemy się z powrotem na południe w kierunku Rovaniemi.
Miasteczko świętego Mikołaja
Jedziemy znów przez Laponię, którą pokrywają lasy oraz nieskażona przyroda. Dojeżdżamy nad jezioro Inari, gdzie podziwiamy niezliczone wysepki i głazy narzutowe na jeziorze. Po około 300 km jazdy ponownie przekraczamy koło podbiegunowe, tym razem w miasteczku świętego Mikołaja w Rovaniemi. Zwiedzamy zabudowania, wysyłamy kartki, robimy małe zakupy i chcemy się spotkać ze świętym Mikołajem, co niestety nam się nie udaje, gdyż jak się dowiedzieliśmy będzie to możliwe za 2 godziny. My jednak musimy dojechać na nocleg do miasteczka Tore w Szwecji przy granicy szwedzko-finlandzkiej. O 19:00 dojeżdżamy na camping w miejscu najdalej wysuniętym na północ Zatoki Botnickiej. Bierzemy upragniony prysznic po 40 godzinach jazdy i udajemy się na spoczynek.
Wzdłuż Zatoki Botnickiej do Sztokholmu
Mamy do przejechania 1000 km do stolicy Szwecji. Jedziemy szeroką drogą ogrodzoną płotem ze względu na łosie, które mogą wychodzić na drogę. I faktycznie często widać te ogromne zwierzęta przy płocie stojące i patrzące się samochody. Ruch jest niewielki, wzmaga się tylko w większych miastach. Dopiero 300 km przed Sztokholmem widać, że mieszka tu dużo ludzi. Wieczorem dojeżdżamy do Sztokholmu i udajemy się do hotelu.
Sztokholm i do domu...
Rano udajemy się na zwiedzanie Sztokholmu. Oglądamy zamek królewski, zmianę warty, parlament, rynek i robimy sobie zdjęcia pod budynkiem Akademii Nauk, gdzie są wręczane Nagrody Nobla. Ruszamy no Nynashamn, skąd promem udajemy się do Gdańska, do Polski, do domu.
Nasza podróż trwała 14 dni. Przejechaliśmy około 7500 km. Zwiedziliśmy 4 kraje: Danię, Norwegię, Szwecję i Finlandię. Wróciliśmy pełni wrażeń i wspomnień z tych pięknych krajów Półwyspu Skandynawskiego. Bogatsi o kolejne doświadczenia podróżnicze. Poznaliśmy kraje, których nie znaliśmy. Inaczej wyobrażaliśmy sobie ukształtowanie terenu i ich przyrodę. Każdy z nas stwierdził na koniec, że chętnie jeszcze by powrócił do Skandynawii.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż