Jak to z Krymem było i jak będzie...
artykuł czytany
4390
razy
Pod koniec lat 90 ubiegłego stulecia dwaj geolodzy z Columbia University w Nowym Jorku przedstawili sugestywną teorię tłumaczącą przebieg biblijnego potopu. Według Ryana i Pitmana zdarzenie to miało miejsce około 8000 lat temu. Polegało na gwałtownym przelaniu się wód Morza Śródziemnego do akwenu słodkowodnego jeziora, które po tym kataklizmie stało się obecnym Morzem Czarnym. Jako, że oba zbiorniki zasadniczo różniły się wielkością i poziomami wód, ten gwałtowny proces trwał ponad 30 lat i poczynił ogromne spustoszenia. Zalane zostały olbrzymie połacie ziemi wokół jeziora, bo poziom akwenu podniósł się o około 100 metrów. Zmienił się mineralny skład jego wód oraz wymieszały się dwa różne światy zwierząt i roślin. Zginęło też prawdopodobnie wiele ludzi, wcześniej tracąc domostwa, dobytek żywy i trwały. Być może to właśnie owa niewyobrażalna katastrofa tak wyraźnie zaznaczyła się w przekazach wielu nacji przemieszczających się w tym rejonie świata od zarania dziejów ludzkości. Osiem tysięcy lat to nie tak znowu odległy czas i o człowieku tego okresu także nauka mówi dość dużo. Wiemy choćby to, że ziemie obecnego Krymu zasiedlone były już dużo wcześniej. Że przedpotopowe ludy nosiły odzież, chowały zmarłych i udomowiły niektóre zwierzęta. Że pojawiły się pierwsze religijne wyobrażenia, prymitywne wspólnoty rodowe i zalążki osad. Przeważał typ człowieka kromaniońskiego przybyły w te strony być może z centrum Europy. Choć trwała jeszcze epoka kamienna to wiele prymitywnych narzędzi zdobiono całkiem pomysłową ornamentyką, używano łuku i zaczęto polować w pojedynkę.
Z tej teorii, którą zainteresował się także znany oceanograf Robert Ballard, wynika, że jeszcze kilka tysięcy lat temu nie było Półwyspu Krymskiego. Odkrywca wraku Titanica twierdzi też, że na krańcach dna Morza Czarnego muszą znajdować się pozostałości zatopionych osad ludzkich. Dotychczasowe wyprawy morskie prowadzone głównie wzdłuż wybrzeży Turcji nie przyniosły na razie rozstrzygających dowodów na ten temat. Może następne ekspedycje potwierdzą przyczyny powstania cieśniny Bosfor, Morza Azowskiego i interesującego nas szczególnie Półwyspu Krymskiego.
Ten region geograficzny cieszył się niesamowitym zainteresowaniem różnych ludów już w głębokiej starożytności. Parę tysiącleci po ewentualnym potopie pojawili się tutaj Taurowie, potem były plemiona Scytów, Sarmaci, Goci, Grecy i Rzymianie. Czasy średniowieczne zdominowali Hunowie, Chazarowie i Madziarzy a następnie Połowcy, Pieczyngowie, Wenecjanie oraz Genueńczycy. Dość wcześnie pojawili się Słowianie Wschodni i ludy pochodzenia tureckiego. Późniejsze lata Krymu to mieszanie się dziesiątków innych nacji przybyłych tu z Azji Centralnej, Kaukazu i Bliskiego Wschodu. Dość powiedzieć, że z samego tylko okresu neolitu na Półwyspie zachowało się prawie 200 ważnych śladów badanych od dziesięcioleci na stanowiskach archeologicznych.
* * *
Przodkowie Szewkije, mojej przyjaciółki z młodzieńczej korespondencji, przybyli na Krym w pierwszej połowie XIII stulecia. Najpewniej byli członkami koczowniczej społeczności Złotej Ordy, wielojęzycznej i wieloplemiennej grupy azjatyckich zdobywców, zwanych Tatarami. Określenie Tatarzy w pracach poświęconych wędrówkom ludów ma wiele znaczeń i odnosi się do różnych grup ludności używających języka z grupy tureckich ale także do Mongołów, Mongoło - Tatarów i innych. Także obecnie mianem Tatarzy określa się społeczności o trudnym do sprecyzowania rodowodzie, różniące się często rysami twarzy, językiem a nawet wyznaniem. Jeden z badaczy tych ludów napisał wręcz kiedyś, że kto zajmuje się tataroznawstwem - zajmuje się uporządkowaniem samego siebie. Przed nauką stoją więc kolejne zadania. Jedno jest dość pewne - jako początek tak zwanych Tatarów Krymskich przyjmuje się rok 1233. Wtedy to po pokonaniu Turków Seldżuckich na południowym wybrzeżu Krymu powstało namiestnictwo Złotej Ordy - zalążek administracji nowych mieszkańców Półwyspu. Przybysze nie od razu zrezygnowali z koczowniczego trybu życia, choć część z nich osiadła na stałe, głównie we wschodnich rejonach Krymu. Z czasem doszło nawet do przemieszania się części Tatarów z zastaną ludnością pochodzenia italo-greckiego. Późniejsze wieki to konsolidowanie się krymskiej społeczności, tureckie i rosyjskie podboje Półwyspu, Wojny Krymskie i gehenna narodu tatarskiego po II Wojnie Światowej.
W latach 1454 - 1783 stolicą Chanatu Krymskiego był Bachczysaraj - położone w do linie rzeki Czuruk-Su miasteczko ze słynnym Pałacem Chanów zbudowanym w XVI wieku przez architektów włoskich, tureckich i perskich. Pierwsza wzmianka o mieście pochodzi z 1502 roku i kilka lat temu obchodzono pięćsetlecie jego powstania. Szewkije twierdzi, że takiego sprzątania miasto nie przeżyło od czasów Katarzyny II, która wizytowała te tereny pod koniec osiemnastego stulecia. Najbardziej pieczołowicie zajęto się oczyszczeniem rzeczki Czuruk-Su /Zgniła Woda/, dzielącej Bachczysaraj na dwie części. Rosnąca rzesza turystów z całego świata odwiedzających miasto skłania jego władze do dbałości o czystość. Nadal jest wiele do zrobienia. Na drogach jest pełno niebezpiecznych wgłębień, rozpadają się chodniki, elewacje wielu budynków dawno nie widziały farby. Brak sprawnej komunikacji, zaniedbana jest baza noclegowa a wieczorami często gaśnie światło. Zagraniczni turyści zmuszani są do nieprzewidzianych opłat, swego rodzaju haraczy a nawet okradani. Sam Pałac Chanów także prosi się o większe zadbanie - wszak to on głównie wabi turystyczny świat.
Mimo wszystko do Bachczysaraju warto pojechać. Na południowych krańcach miasta, po niespełna godzinnym spacerze od centrum, znajdziemy się w Wąwozie Marii /Majrem Dere/. Tu zachwyci nas wkomponowany w skały Monastyr Uspieński, śliczna budowla sakralna z VIII wieku, związana z przybyciem na te tereny mnichów bizantyjskich. Zaniedbywana przez lata władzy sowieckiej obecnie doczekała się renowacji i ponownie służy celom religijnym. Działający tu od dziesięciu lat męski klasztor ma także do dyspozycji kilka cerkiewek, skalne cele mnichów i możliwość obcowania z bezcennymi malowidłami naskalnymi. Monastyr jest jednym z najstarszych zabytków sakralnych Krymu. Nieco później powstał inny zespół obiektów znajdujących się nieopodal klasztoru. Wyrąbane w stromym zboczu wąwozu stopnie poprowadzą nas do leżących wyżej pieczar i średniowiecznego miasta-twierdzy Czufut-Kale. Miasto założyli prawdopodobnie Karaimi, członkowie związanej z judaizmem sekty powstałej w Bagdadzie. Ci, być może potomkowie tajemniczych Chazarów, jedyni na świecie nieizraelici - wyznawcy Mojżesza, chronili się ponoć w niedostępnych miejscach przed koczownikami. W Czufut-Kale w różnych okresach kryli się także Grecy, Żydzi, Ormianie i Genueńczycy. Z przyczyn bliżej nieznanych miasto wyludniło się a większość budynków legło w gruzach. Pozostały pieczary wykonane przez byłych mieszkańców do celów gospodarczych. Początkowo mylnie sądzono, że w pieczarach mieszkali ludzie i stąd kolejne określenie "miasto pieczar"
W historycznych przekazach czytamy, że w niedostępnych pieczarach Czufut-Kale władcy Chanatu więzili swych niepokornych przeciwników. Mieli tam czasowo przebywać nawet polscy hetmani, posłowie i religijni odszczepieńcy - Tatarzy są wyznawcami islamu, sunnitami. Innym polskim akcentem tego rejonu Krymu jest kilkutygodniowy pobyt Mickiewicza na południu Półwyspu jesienią 1825 roku. Przebywający na zesłaniu poeta wybrał się tam z Odessy w towarzystwie przyjaciół, choć wiemy teraz, że wśród nich znajdowali się także jego prześladowcy. Sama ekskursja była udana i zaowocowała nieśmiertelnymi strofami poezji w postaci sonetów, z których jeden Mickiewicz poświęcił wrażeniom z wędrówki do skalnego miasta. Droga nad przepaścią w Czufut-Kale świadczy o wielkiej wrażliwości wieszcza i o jego fascynacji Orientem.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż