podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Azja » Wyprawa do Korei Południowej
reklama
Tomasz Andrzejewski
zmień font:
Wyprawa do Korei Południowej
artykuł czytany 3878 razy
Korea Południowa jest pięknym krajem. Pięknym i jednocześnie tak drogim, że ceny w sklepach, czy też za usługi mogą przyprawić o ból głowy nawet baronów SLD. Ale warto trochę zainwestować, aby go zobaczyć. Dużą pomoc w planowaniu taniej podróży, może nie do samej Korei, ale w głąb Azji na pewno, stanowi artykuł Andrzeja i Edyty Juda: "Lądem z Rzeszowa do Bangkoku", zamieszczony w internetowym wydaniu Geozety, szczegółowo opisujący, co robić, aby zwiedzić jak najwięcej, za jak najmniejszą kasę. Dzięki zawartym w artykule wskazówkom, można zaoszczędzić naprawdę sporo pieniędzy - na tyle dużo, że warte jest to pięknych podziękowań - co też niniejszym czynię.

ŁÓDŹ - BRZEŚĆ

Swoją koreańską przygodę rozpoczynam 01 maja 2007 roku. Już na starcie spóźniam się na pociąg do Warszawy, ale czy można się temu dziwić, skoro pociąg odjeżdża o 07:35? To już pozostanie piękną tradycją, że będę się jeszcze często spóźniał na różne pociągi i autobusy w czasie tej wyprawy, i to zazwyczaj te odchodzące przed 10 rano. Szczęśliwie okazuje się, że z tego samego dworca kilkanaście minut później odjeżdża Polski Express do Warszawy. Droższy i wolniejszy, ale za to wyśmienite towarzystwo. Pan Piotr od razu rozpoczyna na tyle autokaru dyskusję o polityce i tylko przez okropny zbieg okoliczności nie kończy na rozpijaniu pasażerów alkoholem. Słowem człowiek-anioł.
W Warszawie już czeka na mnie Łukasz. Łukasza poznałem przez internet, dwa miesiące wcześniej, a chociaż widziałem go dotąd tylko raz i to bardzo krótko, to jednak okazuje się on wspaniałym i nieocenionym towarzyszem podróży, którego pogody ducha i subtelnego humoru będzie mi brakowało w następnych wyprawach.
Dokonujemy wymiany złotówek na rosyjskie ruble. Na dworcu centralnym jest bandycki przelicznik, ale wystarczy pofatygować się 200 metrów dalej, aby znaleźć zupełnie przyzwoite ceny. Warto wymiany dokonać jeszcze w Polsce, albowiem zarówno na granicy, jak i w Rosji, nie ma już tak korzystnego kursu. Dojazd pociągiem z Warszawy do Terespola na granicy polsko-białoruskiej zajmuje 3 godziny. PKP oferuje, co prawda bezpośrednie połączenie do leżącego 8 kilometrów dalej Brześcia, ale taki bilet o ile dobrze pamiętam, jest o 30 PLN droższy niż bilet do Terespola. Natomiast bilet z Terespola do Brześcia kosztuje równowartość 1 EURO, zatem jest to 3.88 PLN. Co prawda trzeba się przesiadać, ale dworzec w Terespolu nie jest wielki, więc nie ma wiele chodzenia.
Granicę polsko-białoruską przekraczamy w wysłużonym i mocno odrapanym wagonie. Czujemy się wśród powracających z przemytu ludzi, jak w filmie z lat 70-tych. Wszystko jest tu interesujące, niczym w innym świecie, do tego popsuć już nic nie można, albowiem wszystko w wagonie zostało już popsute wcześniej. Jednym słowem, coś takiego, co nie jest atrakcją turystyczną, a co później wspomina się z sentymentem. Należy tylko dodać, że na wjazd do Białorusi obywatele polscy nie potrzebują wizy białoruskiej o ile posiadają ważną wizę rosyjską.

BRZEŚĆ - MOSKWA

Białoruskie wagony śmiało mogą być nazwane ekskluzywnymi w porównaniu z rosyjskimi. W rosyjskich - okna niby drewniane, jednak mają chyba z 80 lat i aby nie wiało pouszczelniane są szmatami. Do tego nie otwierają się… chyba dlatego, aby do końca nie powypadały. Dobrze jest mieć swój śpiwór, albowiem od Brześcia zaczyna się podróżowanie różnej klasy kuszetkami i czasami za wydanie pościeli trzeba płacić. Są to drobne sumy, ale do miarki miarka i okazuje się, że na takie drobne usługi wydaje się więcej niż na piwo!
Na początku wydawało się nam, że roznoszona przez prowadnice (kobietę obsługującą wagon) kawa, herbata czy ciasteczka są za darmo, ale gdy po pewnym czasie wysiadły podróżujące z nami dwie przemiłe Białorusinki, szybko okazało się, że za to, co wydawało się za darmo, one wcześniej płaciły prowadnicy. Za darmo można było nalać sobie gorącej wody z samowara. To wszystko, ale i z tym byłby problem bez własnego kubka.
Strona:  [1]  2  3  4  5  6  7  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Mała Antarktyda o tysiącu nazwach
»  Kapitalizm po ujgursku
»  Bliżej niż myślisz... Kaukaz - najwyższe góry Europy
»  Śladami dawnych Mongołów
»  Moskwa
»  Samochodem po bezdrożach Rosji
»  TIR-em do domu, cz. I
»  TIR-em do domu, cz. II
»  Kuryle - Jak daleko na koniec świata
»  Sankt Petersburg
»  Rosja - Mongolia
»  Ural Polarny
»  Elbrus 2004 - studencka wyprawa turystyczno-naukowa
»  Gdzie Słońce nie zachodzi...
»  Za górami, za lasami...
»  Kaukaz oczami wspinacza
»  Oczami "turistów-alpinistów"
»  Syberia
»  Koleją Transsyberyjską na wschód
»  Lądem z Rzeszowa do Bangkoku
»  W kraju przyczajonego tygrysa
»  Cinquecento do Kazachstanu przez Ukrainę i Rosję 2004
»  Chibiny - przez kopalnię na szczyt
»  Bal w Carskim Siole - współczesna rekonstrucja i słów kilka o Bursztynowej Komnacie
»  Pociągiem z Polski do Chin przez Rosję i Mongolię
»  Muzyka w Buddyzmie
»  Wielki Mur Chiński
»  [Recenzja] Tybet, Tybet - Patrick French
»  Z wizytą u tuwińskiej szamanki
»  [Recenzja] Xue Xinran "Dobre kobiety z Chin"
»  Expedycja III Sey Kraków-Pekin
»  Rosja Polarna 2008
»  Rosja – Daleki Wschód i Kamczatka
»  Wyprawa Silk Road'2009
»  Ekspedycja Elbrus 2010
»  W dzikie serce Azji - AŁTAJ 2010
fotoreportażfotoreportaż
» Expedycja Morze Czarne 2004 - Tomasz Kempa
wyróżniona galeria
» Hong Kong 2003/2004 - Maciej Dakowicz
wyróżniona galeria
» Tybet - Tomasz Chojnacki
wyróżniona galeria
» Expedycja Sey Kraków – Pekin - Agata Krzemień i Witold Rybski
» Mongolia - Katarzyna Zegan
górapowrót
kursy walutkursy walut
Rosja (rubel) 1 RUB =  5 groszy
[Źródło: aktualny kurs NBP]