Norwegia autostopem
Geozeta nr 4
artykuł czytany
7608
razy
Celem mojej tegorocznej wyprawy były parki narodowe południowej Norwegii. Z wyjazdem tym wiązałem wiele obaw. Podczas podróży okazało się jednak, że wszystkie były przedwczesne.
Większość z nich była trudna do wyjaśnienia i można by je raczej zaliczyć w poczet dziecięcych niewytłumaczalnych strachów ciemnej nocy. Wszystkie jednak wiązały się z jednym faktem - postanowiłem podróżować samotnie. Dlaczego?! Po prostu chciałem sprawdzić jak to jest. Dużo bardziej obawiałem się innej nowości w moim życiu. Po raz pierwszy w tak odległą podróż wybrałem się autostopem.
Już w Malmö, do którego dotarłem promem ze Świnoujścia (Polferries, 245 zł w dwie strony, studencki) okazało się, że niepotrzebnie obawiałem się kłopotów z transportem - pierwszy napotkany po zejściu z promu człowiek zgodził się podwieźć mnie do Oslo. Ta pierwsza podróż uświadomiła mi ogromne zalety autostopu. Nie wyobrażam sobie lepszego sposobu na poznanie kraju i ludzi w nim zamieszkujących jak właśnie wspólne podróżowanie z miejscowymi. Podczas wielogodzinnej jazdy autostopowicz jest wręcz zobligowany do rozmowy ze swym dobroczyńcą. Podczas takiej rozmowy najłatwiej dowiedzieć się czegoś żywego, niebanalnego o odwiedzanym kraju.
Björn wysadził mnie wczesnym wieczorem niemal w samym centrum stolicy Norwegii. Tu nasze drogi rozdzielały się - on jechał na zachód, ja w kierunku północnym, ku Jotunheimen - najwyższym górom Skandynawii.
Na szczęście ominęła mnie rozkosz rozbijania namiotu w mieście - udało mi się złapać jeszcze dwa stopy, którymi wyjechałem ok. 20 km poza miasto. Noc spędziłem na parkingu.
Następny dzień pokazał, że w Norwegii nie jest wcale łatwo podróżować autostopem. Wiele godzin machania i tylko 150 km. Było tym gorzej im drogi były rzadziej uczęszczane i region bardziej turystyczny - większość samochodów była mocno załadowana.
Kolejny dzień zdał się być najgorszym w rozpoczynającej się podróży - po trzech godzinach bezskutecznego machania w nieustannym deszczu zdecydowałem się wsiąść w autobus (50 km ok. 20 zł). Po godzinie jazdy przepiękną górską drogą znalazłem się nad jeziorem Gjende w samym sercu gór Jotunheimen.
Góry Skandynawskie
Jotunheimen są najwyższym masywem Gór Skandynawskich rozciągających się z południowego-zachodu ku północnemu-wschodowi wzdłuż całego Półwyspu Skandynawskiego. Powstały w czasie orogenezy kaledońskiej - na przełomie syluru i dewonu, ok. 400 mln lat temu. Zbudowane są głównie ze skał magmowych i metamorficznych.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż