W stronę pustyni... czyli zapiski z wyprawy do Maroka
Geozeta nr 7
artykuł czytany
8678
razy
W Asni (nieoficjalnej stolicy Atlasu Wysokiego) zastajemy mgłę oraz skąpane w niej górskie szczyty. Musimy poczekać na prywatną ciężarówkę, która jest jedynym środkiem transportu jadącym do Imlil. 17 kilometrów dzielących od miasteczka pokonujemy w godzinę, przy okazji żartując z młodymi marokańskimi „yuppies”. Przyjechali w góry z ogromnym magnetofonem, noszą zachodnie ubrania ozdobione łańcuchami, palą markowe papierosy i ogólnie rzecz biorąc wyglądają na beztroskich turystów, którym pieniędzy nie brakuje... Chcą nawet kupić którąś z nas.
Atlas Wysoki jest potężnym, rozległym skalistym pustkowiem, na którym żaden człowiek nie może czuć się pewnie... Nikt nie wyznaczył turystycznych szlaków, ratownicy górscy nie istnieją, a tylko nielicznych mieszkańców można śmiało nazwać przewodnikami.
Jak dowiedzieliśmy się z przewodnika, w 1996 roku Martin Scorcese kręcił w Imlil sceny do filmu o Dalajlamie. Himalaje znalazły się w Maroku, kazba zamieniła się w tybetańską świątynię, przy jednej z głównych dróg wyrósł indyjsko - tybetański słup graniczny, a miejscowi mężczyźni stali się na moment ogolonymi i noszącymi azjatyckie szaty mnichami.
19.08.99 - Na wysokości 3207 m n.p.m.
...koło schroniska Neltner. Siedzę na ogromnym kamieniu .Słońce grzeje bez litości, woda z potoku szumi usypiająco, koło mnie przechodzą muły niosące na swych grzbietach wszystko co może się przydać do budowy schroniska, począwszy od desek poprzez pręty zbrojeniowe, cement, drzwi i nie oszklone okna, na samych robotnikach kończąc. Niestety przewija się także ogromna liczba osób pragnących zdobyć najwyższy szczyt północnej Afryki.
Arabowie w środku sezonu remontują jedno schronisko, a drugie zaraz obok budują i żaden z budynków nie jest dostępny, śpimy więc pod gołym niebem.
Noc pod schroniskiem - rozgwieżdżone, rozświetlone przez księżyc niebo, przeciągły i rozpaczliwy, dochodzący z oddali ryk (zapewne zmęczonego) osła, szum strumyka i nawet tutaj, wdzierający się w wieczorną ciszę, jęk pseudo muezzina nawołującego do obowiązkowej modlitwy...
20.08.99 - Tubkal (4167 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Afryki Północnej
Doszłam po wielu trudach i ten ktoś co napisał w przewodniku, że droga na szczyt nie należy do skomplikowanych, był albo wytrawnym alpinistą, albo zwyczajnie nie wiedział o czym pisze. Ostatnie 1000 metrów w górę jest istną pracą Syzyfa... Idę trzy kroki do przodu, by po chwili zsunąć się dwa kroki do tyłu i tak cały czas. Musieliśmy pokonać trzy ogromne piargi, które nie są zabezpieczone żadnymi łańcuchami czy klamrami, a na dodatek drogę trzeba odnajdywać samemu.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż