podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Afryka » Wyprawa dookoła Sahary. Część VI - Maroko i powrót
reklama
Cyprian Pawlaczyk
zmień font:
Wyprawa dookoła Sahary. Część VI - Maroko i powrót
artykuł czytany 2492 razy
Wracamy do hotelu, gdzie Hasan zabiera się za gotowanie obiadu. Po jakiejś godzinie dostajemy dwie porcje marokańskiej sałatki owocowo - warzywnej oraz wielką porcję Tandżiny - mięsa duszonego wraz z warzywami, owocami i ziemniakami w specjalnym naczyniu. A przy tym jest świetnie doprawiona. Delicje.
Po sutym posiłku udaliśmy się na krótką, poobiednią drzemkę. Po krótkim odpoczynku, wraz z Hasanem, ruszamy na krótką wycieczkę samochodem wzdłuż Todry. Jedziemy zniszczoną drogą podziwiając fantastyczne formy skalne. Gdy zatrzymujemy się, by zrobić kilka zdjeć, Hasan zauważa, że z prawego tylnego koła uchodzi powietrze. W związku z tym przerywamy wycieczkę i ruszamy do Tinhiru w celu naprawy koła. Gdy znajdujemy warsztat, właściciel podejmuje się również naprawy wcześniej zniszczonej opony. Zapominamy tylko dogadać cenę usługi (co rzecz jasna się musi zemścić). Umawiamy się na odbiór za 2 godziny i ruszamy z Hasanem zwiedzać Tinhir. Nasz przewodnik prowadzi nas do swojego przyjaciela, który zajmuje się produkcją i sprzedażą dywanów. Podziwiamy kunszt kobiety zajmującej się wykonaniem dywanu, następnie podziwiamy sposób parzenia herbaty. Po degustacji herbaty gospodarz przechodzi do próby sprzedania nam czegokolwiek, my jednak (tzn. ja wspólnie z Gosią) dzielnie się opieramy - efekt - wychodzimy bez żadnych zakupów. Włóczymy się również po bazarach i po umówionym czasie wracamy do wulkanizatora. I tu się zaczyna. Ale ten fragment lepiej pominąć milczeniem. Chociaż Hasan nieco nam pomógł. Wróciliśmy w strasznych humorach do hotelu - głupota strasznie boli.

Dzień czterdziesty drugi - Sobota - 17.03.2007 r.

Ranek zaczyna się dla nas dość wcześnie. Pogoda jest ładna, więc postanawiamy zacząć dzisiejszy dzień od ponownej wycieczki przełomami Todry. Zanim jednak ruszamy - nasz gospodarz prosi nas o zrobienie kilku zdjęć swojego hotelu. Odnosimy wrażenie, że wziął nas za kogoś innego - wydaje mu się, że zajmujemy się reklamą hoteli czy co? Zrobiliśmy kilka fotek, nie mniej - nie specjalnie wiemy jak moglibyśmy mu pomóc, chociaż sam hotel, a także jego obsługa - są świetne.
Nie mniej - musimy się już żegnać. Bierzemy jeszcze tylko adres Hasana i ruszamy w drogę. Przy porannym świetle skały, u stóp których biegnie droga, prezentują się rewelacyjnie. Aż miło patrzyć. Jedziemy więc cały czas wzdłuż rzeki, kilkakrotnie pokonując jej "prawie" wartki nurt (o tej porze roku Todra nie powinna zamoczyć nawet kostek) i dojeżdżamy do małej wioski. Tutaj - decydujemy się zawrócić, wąwóz już się skończył, a my chcemy dzisiaj jeszcze dotrzeć do Fezu. Wracamy więc do miejscowości Tinrhir (której jakoś nie polubiliśmy) i ruszamy w kierunku północnym. Docieramy do Moulay Ali Cherif, gdzie zaczynamy się rozglądać za zaporą i jeziorkiem. Podczas poszukiwań zapory rozległ się swojski pisk pod maską - kolejny raz szlag trafił łożysko napinacza klimatyzacji. Robimy więc postój - Gosia rozpoczyna ostatnią kąpiel słoneczną a ja przegrzebuje skrzynie w poszukiwaniu nowego łożyska. W sumie naprawa trwała nawet krócej niż same poszukiwania. Po naprawie dojechaliśmy do miejsca, w którym powinna być zapora, nie mniej - jest to zakład zamknięty i nie udało się nam jej zobaczyć z dołu.
Wracamy więc na główną szosę i jedziemy dalej w kierunku Fezu. Droga wspina się ostro w górę, skąd roztaczają się piękne widoki na sztuczne jezioro. Teraz jedziemy przełomami kolejnej rzeki - Ziz. Jest to kolejna, malownicza górska droga, co jakiś czas więc zatrzymujemy się i robimy kolejne fotki. Po jakimś czasie docieramy do Tunelu Legionów, gdzie zostajemy zatrzymani przez żołnierza - strażnika. Wystraszyliśmy się, bo robiliśmy tam zdjęcia, ale na szczęście biedny wojak chciał tylko papierosy - uszczęśliwiliśmy go jedną z ostatnich paczek Camel'i. Jedziemy dalej i w pewnym momencie trafiamy na grupę zdziwaczałych francuskich motocyklistów - jechali całą grupą na dziwacznych pojazdach z bocznymi przyczepkami (a może raczej doczepkami?).
Kilkanaście km przed Mideltem natrafiamy na polskich turystów - samochód gdzieś z Wrocławia, natomiast sama ekipa dość swojska - Sosnowiec, Bielsko - skądś znamy te rejony. Potrzebowaliśmy ponad godziny na wzajemne podzielenie się wrażeniami. Docieramy do Mideltu, gdzie załamuje się pogoda. Już gdy jechaliśmy w górach, to widzieliśmy burzowe, ciemne chmury, dopiero jednak w mieście (a może na szczęście) pogoda się załamuje, zaczyna ostro zacinać deszcz, który w pewnym momencie zamienia się w grad. Kilkanaście minut później - gdy opuszczamy miasteczko i wyjeżdżamy na kolejne pustkowia - pogoda znowu diametralnie się zmienia - wyjeżdżamy z burzy, i widzimy za sobą ciemne chmury i piękną tęczę. Za Zeidą zjeżdżamy z głównej szosy i ponownie bocznymi drogami kierujemy się najpierw na Sefrou, a później już na sam Fez, do którego docieramy późnym wieczorem.
Zostaje nam tylko znaleźć jakieś zakwaterowanie, co wcale nie jest takie proste - Fez to ogromne miasto, a późnym wieczorem ruch na ulicach jest ogromny, co tylko utrudnia nam poruszanie się po mieście. Nie mniej - Gosia prowadzi pewnie i w końcu znajdujemy hotel. Chcemy porządnie odpocząć, bo jutrzejszy dzień zapowiada się bardzo intensywnie. Gosia wybiera pokój i nas melduje, a ja rozpakowuję samochód. Zaczepia mnie parkingowy i proponuje usługi licencjonowanego przewodnika. Decydujemy się na jego pomoc i umawiamy się godz. 8.00 rano. Zgodnie z Gosią stwierdzamy, że przewodnik nam się przyda, skoro chcemy poznać stary Fez. Idziemy spać.
Strona:  « poprzednia  1  2  3  4  [5]  6  7  8  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Berberowie - Lud owiany tajemnicą
»  Malijski Raptularz
»  Historyjki z Maroka
»  Niger - życiodajna woda
»  W stronę pustyni... czyli zapiski z wyprawy do Maroka
»  Brama Afryki - Dona nobis pacem cordium
»  Atlas Wysoki - Jebel Toubkal 4167 m n.p.m.
»  Maroko 2006
»  W medinie Fezu
»  Cinquecento z Krakowa do Dakaru
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część I - Przejazd przez Europę i Maroko
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część II - Mauretania
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część III - Mali
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część IV - Burkina Faso i Mali
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część V - Senegal, Gambia i Senegal
»  Expedycja Mahrab 2006
fotoreportażfotoreportaż
» Historyjki z Maroka - Anna Pacholak
» Ekspedycja Mahrab - ludzie - Tomasz Kempa
wyróżniona galeria
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]