podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Afryka » Wyprawa dookoła Sahary. Część VI - Maroko i powrót
reklama
Cyprian Pawlaczyk
zmień font:
Wyprawa dookoła Sahary. Część VI - Maroko i powrót
artykuł czytany 2491 razy
Kierujemy się na Ceutę. Boczne drogi prowadzą wśród malowniczych górskich pejzaży aż do samego Ouezzane, skąd docieramy do ostatniego planowanego punktu podróży - do Chefchaouen (a potem już tylko jazda w kierunku domu).
Jest to prześliczne miejsce. Medyna układem jest podobna do innych miasteczek arabskich, ale położenie (dookoła wysokie góry i nagie skały) oraz stan miasteczka (chyba najbardziej zadbana Medyna, jaką widzieliśmy dotychczas) sprawiają, że miejsce ma niezwykły klimat. Większość domów jest odnowiona i pomalowana na biało i niebiesko, co daje niezwykłe efekty, zwłaszcza o zachodzie słońca. Staramy się tutaj uzupełnić nasze pamiątki, bo przecież lada moment opuścimy Maroko a chwilkę później również i Afrykę. Gosia z uporem maniaka próbuje wykończyć jednego ze sprzedawców szukając kolorowych pantofelków dla Danusi. A mnie tylko ręce opadają. Kupujemy jeszcze kilka glinianych naczyń oraz drewnianych pamiątek i kierujemy się do samochodu. W gęstym ruchu ulicznym, mijając Tetuan i rozrywkowe wybrzeże docieramy późnym wieczorem do granicy marokańsko - hiszpańskiej przed Ceutą. Tutaj stoimy w długiej kolejce, która jednak bardzo żwawo się przemieszcza, więc po jakiejś godzince jesteśmy już na terytorium królestwa Hiszpanii.
Kupujemy bilety i zmierzamy w kierunku promu, gubiąc przy tym po raz kolejny drogę. Łatwiej nawigowało się na Saharze. Wjeżdżamy na prom prawie ze łzami w oczach. Ale cóż - wszystko co dobre szybko się kończy. Na promie starałem się być bardzo dzielny. Mimo że huśtało tak, że portki można było zgubić, to by zademonstrować "twardość" zamówiłem sobie ciepłą kanapkę. Potem tego żałowałem... Na europejskim brzegu stajemy około godz. 22.00. I rozpoczyna się nasz prawdziwy powrót. Docieramy w rejon Malagi i na przy-autostradowym parkingu urządzamy sobie nocleg. W samochodzie - rzecz jasna.

Dzień czterdziesty czwarty - Poniedziałek - 19.03.2007 r.

Wstajemy bardzo wcześnie. Jesteśmy nieco połamani. Spanie w "Dyskotece" w końcu nie należy do rewelacyjnych pomysłów. Ruszamy do domu. Pełni optymizmu i wrażeń. Ale również żalu, że to już koniec. Już w Afryce, postanowiliśmy sobie zażartować z rodziców i Asi - jak jechaliśmy przez Hiszpanię, to zadzwoniliśmy do nich, że jesteśmy jeszcze w Maroku, że zostało nam coś jeszcze do zwiedzenia, etc. A oni nam uwierzyli... Nie mniej - podróżujemy teraz właściwie tylko autostradami.
Pierwszym miastem, na które się kierujemy jest Madryt. Nie wjeżdżamy do miasta tylko kierujemy się na obwodnicę. Jesteśmy pod wrażeniem. Niestety - pakujemy się w ogromny korek. Zjeżdżamy więc z autostrady i idziemy sobie na zakupy. Po raz pierwszy od dawna kupujemy normalne pieczywo. Później kierujemy się na Barcelonę, ale mamy coraz większe problemy z samochodem. "Dyskoteka" nie ma mocy, z mozołem wspina się na kolejne górki. Późnym wieczorem, jak zrobiło się nieco chłodniej i było z górki, auto odzyskało nieco wigoru. Jak minęliśmy Saragossę to na jednym z parkingów robimy postój - uzupełniam oleje w kulach i przekładni - ale porywisty wiatr zmusił nas do szybkiej ewakuacji. Nocą mijamy Barcelonę, później Costa Brava, a następnie granicę z Francją, którą po krótkiej kontroli przekraczamy i docieramy gdzieś w rejon Nimes. Tutaj zatrzymujemy się i kładziemy się spać - w samochodzie, rzecz jasna.

Dzień czterdziesty piąty - Wtorek - 20.03.2007 r.

Pobudka. Wczesnym rankiem, bo dobrze przed 6.00 obudził nas jeden z kierowców. Brakło mu paliwa, a zauważył, że na dachu mamy rezerwę. Poratowałem gościa, ale tak przemarzłem (w końcu to Francja i luty), że nie mogłem się ruszać - dłuższą chwilę w samochodzie odtajałem. Ruszamy dalej. Na jednej ze stacji benzynowych zatrzymujemy się na śniadanie. A potem - to już tylko ostra jazda (o ile "Dyskoteka" wytrzyma). Mijamy Lyon i kierujemy się na Mulhouse i Niemcy. Wiele godzin jazdy, tym trudniejszej, że coraz częściej widzimy śnieg. Często atakują nas opady deszczu i śniegu. Nie można więc zbyt szybko się przemieszczać. Krótko przed granicą, w rejonie Montbeliard zauważamy znak - muzeum samochodów firmy Peugeot. Ja już jestem bardzo zmęczony, bierze mnie spanie, a i Gosi przyda się rozprostować kości. Postanawiamy zjechać z autostrady i zwiedzić to miejsce. Doskonała zabawa, chociaż niestety - bardzo droga. Ale mamy okazję poznać historię marki i firmy, która zaczynała od produkcji narzędzi ogrodowych i młynków do kawy, a skończyła jako jeden z największych na świecie producentów samochodów. Największą frajdę sprawiło nam (a właściwie to mnie) oglądanie samochodów rajdowych i aut, które grały w kultowym filmie Luca Bessona - Taxi. Frajdę również miałem prowadząc wyścigowy samochód w symulatorze. Po krótkiej przerwie wróciliśmy do samochodu i po kilkunastu minutach przekroczyliśmy granicę - byliśmy już w Niemczech. Początkowo planowaliśmy krótki postój i małą drzemkę, ale perspektywa powrotu do domu dodaje nam skrzydeł. Cały czas jedziemy mijając kolejne miejscowości.
Na jednym z parkingów zatrzymujemy się, dolewam paliwa, luzuję pasek od Klimy i ... znajduję usterkę, przez którą auto straciło moc. Mała prowizorka (pasek gumy i 2 cybanty) i po problemie. Wstyd mi, że nie zauważyłem tego wcześniej. Jest już późna noc. Mijamy Norymbergę i kilkadziesiąt km dalej załamuje się pogoda. Zaczyna się zamieć, droga się szkli. Decyduję się zjechać z drogi i przespać się parę godzin.
Strona:  « poprzednia  1  2  3  4  5  6  [7]  8  następna »

górapowrót
podobne artykułyPrzeczytaj podobne artykuły
»  Berberowie - Lud owiany tajemnicą
»  Malijski Raptularz
»  Historyjki z Maroka
»  Niger - życiodajna woda
»  W stronę pustyni... czyli zapiski z wyprawy do Maroka
»  Brama Afryki - Dona nobis pacem cordium
»  Atlas Wysoki - Jebel Toubkal 4167 m n.p.m.
»  Maroko 2006
»  W medinie Fezu
»  Cinquecento z Krakowa do Dakaru
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część I - Przejazd przez Europę i Maroko
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część II - Mauretania
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część III - Mali
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część IV - Burkina Faso i Mali
»  Wyprawa dookoła Sahary. Część V - Senegal, Gambia i Senegal
»  Expedycja Mahrab 2006
fotoreportażfotoreportaż
» Historyjki z Maroka - Anna Pacholak
» Ekspedycja Mahrab - ludzie - Tomasz Kempa
wyróżniona galeria
górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]