Syberia
artykuł czytany
9804
razy
Czwartek, 14 sierpnia. Stacja Meteorologiczna – Sljudanka.
Następnego dnia wstaliśmy około 10 rano, zjedliśmy śniadanie i wszyscy razem ruszyliśmy w drogę powrotną do Sljudanki. Przez cały czas padało, ale mniej więcej po pierwszej godzinie przestało to nam przeszkadzać, a chyba nawet czasami ułatwiło marsz. W mokrych butach i ubraniach bez wahania przechodziliśmy w bród przez dawne strumyczki, które z powodu deszczu zmieniły się w rwące górskie rzeki. Razem z nami szedł także znajomy „naszych Rosjan”, który ubrany był w dość ciekawy sposób. Na głowie miał futrzaną czapkę pilotkę, a reszta jego ciała zapakowana była w coś w rodzaju kombinezonu nurka. Żeby było ciekawiej, zarówno czapka jak i kombinezon były fioletowe. Całokształt psuły trochę białe adidasy, ale i tak wrażenie robił niesamowite.
Droga powrotna mijała nam dosyć szybko i zacząłem się zastanawiać, gdzie wysuszymy się w Sljudance i co będziemy robić nad Bajkałem, gdy zagadnęła mnie Tania:
- Paweł, co będziecie robić w Sljudance?
- Jeszcze nie wiem, znajdziemy nocleg, wysuszymy się gdzieś i coś wymyślimy
- Wiesz co, możecie przenocować u mojej znajomej. Ja miałam ją odwiedzić, ale muszę zmienić plany, więc będziecie mogli przespać się tam zamiast mnie.
W ten sposób po krótkiej wymianie zdań mieliśmy załatwiony nocleg u rodziny w Sljudance. Z grupą Rosjan rozstaliśmy się na przystanku marszrutki na przedmieściach, sami zaś ruszyliśmy do centrum miasta pod adres podany przez Tanie. Ulicę i dom znaleźliśmy dosyć szybko, zadzwoniliśmy do drzwi mieszkania i po ich otworzeniu wypowiedziałem coś w stylu: „Dzień dobry. Państwo czekacie pewnie na wizytę Tani, jej niestety nie będzie, ale za to przyszliśmy my;-)”. Gospodyni domu (darujcie, ale niestety nie pamiętam jej imienia...) zerknęła na nas, po czym... bez dalszych pytań zaprosiła nas do domu, pokazała nam, gdzie możemy się przebrać i wysuszyć nasze rzeczy, po czym zaprosiła nas na przygotowaną przez siebie kolację. Szczerze mówiąc, ja bym się chyba trochę bał wpuścić do mieszkania obcych w takiej sytuacji, ale albo na Syberii ludzie mają do siebie większe zaufanie, albo my wyglądaliśmy tak marnie, że zlitowano się nad nami i zaproszono nas do środka.
Dzięki tej wizycie mogliśmy zorientować się, jak żyje rosyjska inteligencka rodzina (zarówno gospodyni jak i jej mąż byli nauczycielami) na Syberii. I muszę przyznać, że żyje im się chyba dosyć nieźle. Mieszkanie urządzone było może bez fajerwerków, ale schludnie i praktycznie. Było spore (3 pokoje – mieszkała tam jeszcze trójka dzieci), ale jednocześnie przytulne. W tym momencie padło kolejne moje wyobrażenie o ubóstwie panującym w tym regionie.
Okazało się, że nasi gospodarze chodzili często na wycieczki w góry i dzięki zdjęciom oraz filmom nakręconym podczas takich wypraw mogliśmy zobaczyć jak wygląda Stacja Meteorologiczna oraz Pik Czerskiego podczas pięknej słonecznej pogody.
Piątek, 15 sierpnia. Sljudanka.
Następny dzień poświęciliśmy na spacer wzdłuż torów Kolei Krugobajkalskiej. Pierwotnie chcieliśmy przejechać się do samej stacji Port Bajkał, ale pociągi na tej trasie kursują wyłącznie w środy i w soboty. Zdecydowaliśmy się podjechać marszrutką do Kułtuka, a potem przejść się kawałek wzdłuż torów nad jeziorem.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż