Syberia
artykuł czytany
9797
razy
Przy okazji pobytu w Ułan- Ude dane nam było przysłuchiwać się wiecowi wyborczemu partii Żyrinowskiego, który przygotowywał się do wyborów parlamentarnych. Treść przemówień była łatwa do przewidzenia: za czasów Związku Radzieckiego było dobrze, teraz oligarchowie rozkradają państwo, a ludzie pracy dostają wypłaty z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Z drugiej strony część postulatów (o dziwo!) była sensowna np. to, żeby dochody ze sprzedaży surowców wydobywanych na Syberii przeznaczane były na jej rozwój, a nie napełniały kieszenie ludzi z Moskwy. Patrząc na to, ile pociągów towarowych wypełnionych drewnem i innymi bogactwami naturalnymi jedzie codziennie przez Syberię na zachód, łatwo można się domyślić, że w grę wchodzą niemałe pieniądze. Od strony public relations wiec nie był raczej dobrze przygotowany, ulotki partyjne rozdawane były przez młodzieńców, których w innej sytuacji strach byłoby spotkać na ulicy (łyse głowy, szerokie karki...), a na stacji kolejowej, gdzie zatrzymał się specjalny pociąg Żyrinowskiego (sic!), cały pomalowany w barwy narodowe Rosji, widać było grupki aktywistów partyjnych niepewnym krokiem idących do lub ze sklepu z alkoholem.
Wieczorem razem z bagażami udaliśmy się na dworzec. Nasz pociąg do Moskwy odjeżdżał co prawda dopiero we wtorek o 10 rano, jednak mając w pamięci problemy z rannym wstawaniem, nie zdecydowaliśmy się na spędzenie tej nocy w hotelu i przyjechanie na stację z samego rana. Nocleg na dworcu miał też niepodważalną zaletę w postaci czystych łazienek (i prysznica! – za jedyne 30 RUB).
Wtorek, 19 sierpnia – Sobota, 23 sierpnia. Ułan-Ude – Moskwa
Miałem jakieś dziwne przeczucie, że powrót z Syberii nie będzie taki łatwy, na jaki się zapowiadał. Moje poczucie zaczęło się sprawdzać, gdy koło godz. 8 rano wyproszono wszystkich z poczekalni, potem z całego budynku dworca, a na koniec także z jego okolic. Żeby tego było mało, cały teren dworca otoczyła milicja i nie wpuszczała nikogo do środka. Podobno w poczekalni znaleziono bombę...
Ja mam chyba jakieś dziwne szczęście i często podczas powrotów do domu wpadam w tego typu sytuacje. W trakcie wracania z Turcji spędziłem 12 godzin na granicy bułgarsko-rumuńskiej trafiając przypadkiem w sam środek akcji celników przeciwko przemytnikom. Innym razem wracając z Ukrainy miałem trudności z kupnem biletów do Polski, a teraz jeszcze to!
Zaczęliśmy już zastanawiać się, jak dostaniemy się do Moskwy, gdy nagle, jakieś pół godziny przed odjazdem pociągu milicjanci rozjechali się we wszystkie strony, a ludzie zaczęli być wpuszczani na dworzec. Domniemana bomba okazała się torbą z butami zostawioną przez jakiegoś roztargnionego pasażera.
Punktualnie o 9:50 podjechał nasz pociąg (N239 Czita – Moskwa) i tak rozpoczęła się nasza droga powrotna do Europy. W wielkim skrócie podróż koleją z Syberii do Moskwy to cztery dni wspaniałego nicnierobienia, spania, jedzenia (i picia;-), grania w szachy, w karty, czytania książek i zasłużonego odpoczywania po wcześniejszych przygodach. Pociąg żyje własnym życiem, osoby zupełnie sobie obce zaczynają nawzajem opowiadać sobie historie swojego życia, zwierzają się z problemów, częstują się nawzajem herbatą, którą Rosjanie piją w ogromnych ilościach i czymś mocniejszym. Mniej więcej co cztery godziny pociąg zatrzymuje się na dłużej na stacji, wtedy jest okazja zrobić zakupy na dalszą drogę. Podczas takich postojów peron zamienia się w ruchliwe targowisko, wokół podróżnych tłoczą się ludzie sprzedający chleb, warzywa, owoce, gorące pierożki, czieburieki, wędzone omule z Bajkału (mniam), pieczone kurczaki, piwo, lody i wszystko, czego dusza zapragnie. W szczególności, na stacji Bolezino warto kupić od miejscowych butelkę balsamu (40% alkoholu). Dodany do herbaty smakuje wyśmienicie, a przy okazji pozwala np. wyleczyć przeziębienie. Dni zlewają się w jedno, przybliżanie się do celu zauważyć można wyłącznie po słupkach przy torach z informacją o ilości kilometrów pozostałych do stacji końcowej (O! Już tylko 4000 km do Moskwy ;-)).
Naszymi najbliższymi sąsiadami w pociągu (jechaliśmy w wagonie plackartnym) była grupka Francuzów oraz Olga - kobieta w średnim wieku jadąca z synem do Moskwy. Francuzi wracali właśnie z podróży swojego życia (to ich słowa, nie moje), która sprowadzała się do przejechania pociągiem trasy Moskwa – Władywostok, z dwudniowym zatrzymaniem się nad Bajkałem (w drodze na wschód) i w Ułan- Ude (w drodze powrotnej). Szczerze mówiąc, ja wolałbym zamiast spędzać 3 czasu w pociągu, poświęcić więcej dni na samo zwiedzanie kraju, ale skoro im się to podobało... Natomiast Olga przenosiła się do Moskwy na stałe, chcąc zapewnić swojemu synowi lepsze wykształcenie i start w dorosłe życie. Jej mąż (trzeci z kolei;-)) został w Irkucku i doglądał rodzinnego biznesu.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż