Wakacje z dreszczykiem emocji, czyli Rumunia i Bułgaria
artykuł czytany
34631
razy
Na granicy czekaliśmy może z 30 minut. Po stronie węgierskiej już żadnych problemów, można spokojnie mknąć po drogach powyżej 100 km/h, tym bardziej, że jakość dróg na Węgrzech jest naprawdę wysoka. W okolicach Budapesztu spotkała nas potężna burza, jednak ja już wcześniej wspomniałem, jakość autostrady jakiej w życiu nie widzieliśmy, bez jednej nierówności - nic tylko wychwalać. Ich minusem jest oczywiście cena, ongiś autostrady węgierskie należą do najdroższych w Europie. Jednak my nawet nie mieliśmy czasu myśleć o zakupie winietki w takiej burzy, toteż naraziliśmy państwo węgierskie na straty rzędu 10-15 euro (kara za to spotkała nas 1,5 miesiąca później - w słowackich Oravicach zapłaciliśmy 500 koron mandatu za jakieś dziwne przewinienie - rzec można: w przyrodzie nic nie ginie :-)
Granicę ze Słowacją przekroczyliśmy w Komárnie (węg. Komárom), zaś za Nitrą poszliśmy do znanej nam restauracji na gulasz i česnekačkę (zupę czosnkową). Po tym już bez problemów jechaliśmy do domu przez Žilinę oraz Cieszyn, a potem już znaną nam znakomicie trasą nr 81 do Chorzowa…
Tak zakończyliśmy nasz letni urlop w 2005 roku. Były to bardzo udane wakacje, mając na uwadze, iż w tę część Europy udaliśmy się po raz pierwszy w życiu. Przejechaliśmy ponad 4300 km! Znajomi również nie nastrajali nas pozytywnie. Opowieści o głodujących i zdesperowanych ubogich Rumunach były jak najbardziej częste. Za to nikt nic negatywnego nie wspomniał o Bułgarii. Obrazy z lat 60 i 70 chyba jak najbardziej aktualne…
Bardzo się cieszę, że mogłem sam na własnej skórze przekonać się o tym, jak te kraje wyglądają naprawdę. Chciałem poznać prawdę o tym miejscu. Okazała się zupełnie odmienna od powtarzanych sloganów i utartych stereotypów. Myślę, że jestem obiektywny, sądząc, że Rumuni są bardziej pracowici i przyjacielsko nastawieni niż Bułgarzy, którzy mimo wszystko wydają mi się troszkę dziwni i nieco zamknięci w sobie. Podobnie jest ze znajomością języków obcych. U Rumunów jest w tej kwestii znakomicie, zaś u Bułgarów jak najbardziej szwankuje. Poza tym widać, że państwo rumuńskie chce się rozwijać ich perspektywa przyjęcia tego kraju do Unii Europejskiej w dłuższej perspektywie na pewno jest jak najbardziej sluszna. Pamiętajmy, że Rumunię zamieszkuje 23 miliony mieszkańców, którzy w większości są chętni do pracy i otwarci na nowe możliwości. Niestety tego o Bułgarii powiedzieć nie mogę. Mój obiektywizm poparty jest tym, iż przejechaliśmy obydwa państwa i spędziliśmy tam kilka dni. Widzieliśmy zarówno aglomeracje, miasta, jak i głęboką prowincję. Całość podsumuję tak: Bułgaria jest państwem, które większość ocenia tak: widziała Złote Piaski, Varnę, generalnie jedynie Wybrzeże. Zaś Bułgaria to 111 tys. km. kwadratowych, a nie jedynie samo Morze Czarne.
Jednak pomimo mojej opinii na temat Bułgarii, myślę, że warto i tam pojechać na urlop, bo oferuje naprawdę mnóstwo atrakcji. Od rozległych nizin, poprzez urozmaicone wybrzeże (szczególnie okolice gór Strandža) aż po przepiękne góry Riły (z najwyższym szczytem Bałkanów - Musałą) i całe Rodopy. Kraj bardzo urozmaicony pod względem przyrodniczym. Oprócz tego przyznam się, że fascynują mnie Bałkany, dlatego też na wakacje wybieramy się najczęściej tam. W tym roku (2006) planujemy wybrać się do Grecji, włączając w to przejazd przez całą Albanię i kolejny tydzień w Czarnogórze lub Chorwacji.
Mam nadzieję, że przedstawiłem Wam, drodzy czytelnicy, obiektywny obraz tych dwóch krajów. Jeśli jednak chcecie mi przekazać jakiekolwiek błędy, uchybienia, bardzo proszę o kontakt. Namiary na mnie: e-mail: lignomat1(at)orange.pl, GG#5500600 lub tel. 502897362.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż