Samochodem po bezdrożach Rosji
Geozeta nr 9
artykuł czytany
17331
razy
Nadchodzi czas powrotu.
Spotykani po drodze Rosjanie z zaciekawieniem odczytują trasę naszej wyprawy, wypisaną na boku mojego samochodu. "Maładcy" - mówią z uznaniem, kiedy okazuje się, że przejechaliśmy góry. Potem jeszcze granica. Rosyjscy celnicy traktują nas zupełnie inaczej niż przy wjeździe. Są dumni z tego co zrobiliśmy. Cieszą się, że wracamy pełni zachwytu dla tego co widzieliśmy i przeżyliśmy.
Do wyjazdu zainspirowała mnie książka Romualda Koperskiego, któremu udało się przejechać przez Rosję do Nowego Jorku. Chciałem poznać ten kraj oraz ludzi; warunki, w których żyją, to co myślą i jak postrzegają świat. Pragnąłem pójść w góry oraz popłynąć rzekami. Podróżowanie Land Roverem było dla mnie zarówno celem, jak i środkiem do osiągnięcia marzeń.
Po przejechaniu ponad 10 tysięcy kilometrów wiem i skorzystam z tej wiedzy na pewno, że można podróżować po Rosji. Nie ma się czego bać! Nie znaczy to, że należy bagatelizować niebezpieczeństwa, ale nie trzeba poddawać się panice. Wszędzie czai się zło. Można paść ofiarą napadu czy kradzieży zarówno w Moskwie, jak i w Warszawie.
- Nie wolno lekceważyć miejscowych przepisów, bo na to żadne państwo nie chce sobie pozwolić, a policjant, milicjant czy celnik są przedstawicielami państwa.
- Nie powinno się patrzeć na to, co nas spotyka, przez pryzmat doświadczeń z własnego kraju czy innych podróży. Patrząc, słuchając i pytając ludzi, człowiek nie błądzi...
- Nie oceniajmy mieszkańców obcych terytoriów według siebie, a dostrzeżmy gdzie i w jakich warunkach żyją.
- Zawsze, gdy potrzebowałem pomocy czy informacji otrzymywałem ją. Jeżeli czegoś nie zaniedbałem czy nie przeoczyłem, nie miałem problemów.
Wracam tam za rok... to wiem już teraz.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż