Syberia
artykuł czytany
9804
razy
Do mojej decyzji o wyjeździe na Syberię przyczyniła się znaleziona w internecie informacja o promocji na bilety lotnicze do Irkucka (200USD w jedną stronę – sprzedawane w Campusie). Potem wypadki potoczyły się szybko: przeszukiwanie sieci, opracowanie ogólnego planu wyjazdu, wypad do Brześcia, żeby kupić bilet powrotny na kolej transsyberyjską (w Kaliningradzie taki zakup byłby tańszy, ale z różnych powodów było mi tam nie po drodze), załatwianie urlopu z pracy itd. W ten sposób na początku sierpnia byłem gotowy do drogi. Na początku miałem jechać sam, w końcu jednak dołączyła do mnie koleżanka mojej mamy z pracy (sic!), na szczęście w tym samym wieku, co ja ;-) Podczas całego wyjazdu korzystaliśmy z przewodnika „Szlak Transsyberyjski” wydanego przez Bezdroża.
Piątek, 8 sierpnia. Warszawa – Moskwa – Irkuck
Wylecieliśmy z Warszawy o 11 rano, uprzednio zaopatrzywszy się w sklepie wolnocłowym w przydatny do zaprzyjaźniania się z innymi alkohol. W Moskwie byliśmy ok. 14:00 czasu miejscowego i od razu trafiliśmy na ogromną i wolno poruszającą się kolejkę do odprawy. Kolejka w 99% składała się z Irańczyków, którzy przylecieli chwilę wcześniej, byli drobiazgowo kontrolowani i skutecznie opóźniali cały proces. Gdy już myśleliśmy, że cały czas, jaki mamy do odlotu samolotu do Irkucka spędzimy w tejże kolejce, jakaś miła pani zwróciła uwagę na nasze słowiańskie twarze, zlitowała się nad nami i kazała nam przejść do bramek, w których odprawiani byli Rosjanie. Minutę później, bez zbędnych komplikacji, pytań o rezerwacje noclegów i cel podróży zostaliśmy wpuszczeni do Rosji. Bez problemów zmieniliśmy terminal na ten obsługujący loty wewnętrzne i czekaliśmy na odlot samolotu na Syberię.
Przy kolejnej odprawie mieliśmy po raz pierwszy do czynienia z miejscową biurokracją. Pani sprawdzająca bilety nagle zaczęła domagać się od nas legitymacji studenckich i to w dodatku rosyjskich. Nasze tłumaczenia, że bilety kupowaliśmy w Polsce, że nie są to bilety tylko dla studentów, a już tym bardziej nie wyłącznie dla rosyjskich, na niewiele się zdało. Pani pozostała niewzruszona. Na naszą prośbę zawołała za to swojego zwierzchnika, który także nie chciał nas przepuścić. Myśleliśmy już o dosyć gruntownej zmianie naszych planów, gdy zauważyliśmy, że na bilecie podane są nr naszych kart Euro26. To przekonało służbistów z Aeroflotu i przepuścili nas dalej. Pani z odprawy postanowiła jednak pokazać, kto tu rządzi, i przydzieliła nam siedzenia z tyłu samolotu. Dopiero po zajęciu miejsc zauważyliśmy, że tuż za ścianą kadłuba, jakiś metr od nas umieszczony jest jeden z silników samolotu, a jego hałas dość skutecznie uniemożliwia odpoczynek...
Około 19 wylecieliśmy do Irkucka. Przed urlopem dostałem maila z dowcipem o następującej treści: „Stewardessa Aeroflotu pyta pasażera – Czy je pan obiad? – A co mam do wyboru? – Tak albo nie”;-) Rzeczywistość była na szczęście troszkę lepsza. Sam przelot Aeroflotem nie był szczególnie ekscytujący, nie było natomiast powodów do narzekań.
Sobota, 9 sierpnia. Irkuck - Sljudanka
Po pięciu godzinach od wylotu z Moskwy znaleźliśmy się na Syberii. Z powodu przesunięcia czasu na miejscu byliśmy o godz. 7:00. Odebraliśmy bagaże i wymieniliśmy trochę pieniędzy na lotnisku (kantor nominalnie czynny od 7:00 otwarto dopiero przed 8:00).
W Rosji obowiązuje dosyć ciekawa metoda podawania godzin, w których czynne są sklepy, punkty usługowe, banki itd. Wiele razy widzieliśmy wywieszki typu: Czynne: 7:00 – 18:00, przerwa techniczna: 7:00 – 7:30, 17:00 – 18:00. Czyli niby czynne dłużej, ale w rzeczywistości krócej. Cały czas nie rozumiem, dlaczego podawane to jest tak a nie inaczej.
Z lotniska pojechaliśmy na dworzec kolejowy, zostawiliśmy bagaże w przechowalni (40RUB) i poszliśmy obejrzeć miasto. Irkuck lub przynajmniej jego centrum, nie przypomina typowego radzieckiego miasta. Zamiast bloków z wielkiej płyty zobaczyć można wiele parterowych lub jednopiętrowych drewnianych domków. Ich lata świetności dawno minęły, bez trudu można jednak wyobrazić sobie, jak miasto wyglądało ok. 100 lat temu. Domki często położone są poniżej poziomu ulic. Spowodowane jest to rozgrzewaniem się ziemi pod budynkiem, topnieniem wiecznej zmarzliny, a co za tym idzie, osuwaniem się całej konstrukcji. W centrum miasta zobaczyć można m.in. dawny katolicki kościół (obecnie odbywają się tu koncerty filharmonii) oraz dwie ładne cerkwie (w jednej z nich mieści się muzeum).
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż