Kocioł Bałkański 2006-2007
artykuł czytany
3990
razy
Grecja - aktualnie w tym kraju jest realizowane ogromne przedsięwzięcie o nazwie Egnatia Odos (Autostrada Egnatia), którego zadaniem jest połączenie portu Aleksandropolis z Igoumenitsą. Zadanie jest o tyle trudne, że zachodnie tereny Grecji to wysokie góry Epiru, co wiąże się z budową kilkudziesięciu tuneli, wiaduktów itp. Na dzień dzisiejszy autostradą dojedziemy do Greveny, a potem nową, choć bardzo krętą i stromą drogą musimy męczyć się aż do Ioanniny (Joanina). Z tego miasta do Igumenitsy w większości jest już autostrada, choć niestety nadal możliwe są strome podjazdy z dosyć wąską drogą. Jeśli ktoś wybiera się np. samochodem z przyczepą bądź kamperem, nie mówiąc już o ciężarówkach, myślę, że lepiej będzie wybrać wariant drogą E90 z Kozani do Ioanniny - choć odległość jest nieco większa, komfort jazdy nieporównywalnie lepszy. Opłata za autostradę z Thessalonik (Saloniki) do Igoumenitsy wynosi w sumie 4 euro. Trudno tutaj mówić o określonym czasie przejazdu. Wszystko zależy od pory dnia i tygodnia. Pamiętajmy, że z Salonik do Greveny mamy cały czas autostradę. Dopiero od tego momentu jedzie się wolniej, jednak 4,5 godziny do Igumenitsy to raczej maksimum.
Jeśli już dotrzemy do Igoumenitsy, trzeba zorientować się, o której godzinie odpływa prom do Korfu (Kerkyra). Całkowity koszt dla trzech osób + samochód to niecałe 50 euro. Prom płynie ok. 1,5 godziny, maksymalnie 1h 45 minut. Kiedy dopłynęliśmy do Korfu (stolica wyspy) udaliśmy się na północ, aby dotrzeć do malutkiej miejscowości Agios Spirydonas, w którym mieliśmy spędzić najbliższy tydzień. Niestety - połączenie morze + płytkie jezioro przybrzeżne nie jest dobrym pomysłem. Domek, w którym mieszkaliśmy, nie posiadał moskitier, co oznaczało codzienne wieczorne bitwy z dziesiątkami, a może i nawet setkami krwiopijców.
Przejdźmy jednak do opisu Korfu. Jest drugą po Keffalonii, co do wielkości wyspą z grupy Wysp Jońskich, położona nieopodal wybrzeża albańskiego. Posiada bogate świadectwa panowania Rzymu, Bizancjum, Wenecji i Turcji Osmańskiej. Chwała Bogu, że ogromne trzęsienie ziemi z 1953 roku, nie dotknęło Kerkyry. Dzięki temu bogata historia wyspy została zachowana w stanie nietkniętym.
W ciągu tygodniowego pobytu na Korfu, zwiedziliśmy całą północną i środkową część wyspy. Na południe niestety zabrakło już czasu. Plaże, których na wyspie jest sporo, oferują zarówno wybrzeże żwirowe jak i piaskowe. Każdy znajdzie coś dla siebie. Ja osobiście polecam plaże w pobliżu Rodii (Rodia), Sidari oraz najbardziej znaną - w Paleokastritsie. Widoki naprawdę zapierają dech w piersiach. Największą atrakcją wyspy jest wyżłobiony w piaskowcu przez wodę morską tzw. Canal d'Amour znajdujący się miejscowości Sidari. To obowiązkowy punkt programu pobytu na Korfu.
Tutaj uwaga - ze stolicy wyspy, Kerkyry, wiodą na północ dwie drogi - jedna nadmorska, druga śródlądowa. Zdecydowanie polecam podróżować tą druga. Jest tam zdecydowanie mniejszy ruch, a i sama jakość nawierzchni wydaje się lepsza. Wariant nadmorski oznacza lawirowanie między quadami i skuterami wśród nieco za głośno zachowujących się Włochów i Anglików. Jeśli już jesteśmy przy stolicy wyspy, to koniecznie trzeba wspomnieć o licznych atrakcjach miasta. Punkt obowiązkowy to starówka Kambiello oraz Stara Twierdza, która najlepiej prezentuje się w nocy. Koniecznie przespacerujmy się licznymi uliczkami przy których niezliczone sklepy zachęcają do zakupu pamiątek, a knajpki i kawiarnie przypominają, że kiedyś trzeba też odetchnąć. Będąc na Korfu, obowiązkowo musimy zapoznać się z grecką kuchnią. Liczne tawerny oferują szeroki wybór ryb (w tym przepyszna tsipura) oraz wyśmienita bakława (bardzo słodkie ciasto z miodem, orzechami i migdałami). Polecam również szeroki wybór kebabów (pita gros). Są smaczne, świeże i w miarę tanie (1,5 euro). Niestety rozczarują się fani kawy, gdyż z reguły dostaniemy dosłowny naparstek, który wystarcza być może na jeden łyk. Za to spróbujmy greckiej wódki o nazwie ouzo oraz nalewki z kumkwatów (bardzo słodkie, ale warto spróbować).
Niewątpliwie miłym akcentem była obecność naszych rodaków w miejscach, w których nigdy bym się tego nie spodziewał. Jadąc wąską i krętą drogą na wschód wyspy do miejscowości Kavadades, nagle z przeciwka pojawił się samochód ciężarowy. Kierowca ciężarówki zatrzymał się, wyszedł i po krótkiej rozmowie okazało się, że jest Polakiem mieszkającym na Korfu od 10 lat. Morał z tego jest taki, iż Polaka spotkamy wszędzie :)
Uwaga! Niezbyt miłą ciekawostką jest fakt, iż na Korfu wieczorem (tj. 22) zamykane są wszystkie stacje benzynowe (nawet w stolicy!). Pamiętajmy o tym, gdyż jednak odległości na wyspie są stosunkowo duże, a nocleg w polu z powodu braku paliwa raczej nie będzie miłym wspomnieniem.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż