Wyprawa samochodem na Krym
artykuł czytany
15520
razy
Orzeźwiliśmy się pod lodowatym prysznicem i udaliśmy się na zakupy. Sklep okazał się doskonale zaopatrzony. Kupiliśmy chleb, ser, zimne piwo "Krim"(znakomite) i poszliśmy na kolację. Wtedy po raz pierwszy usłyszeliśmy też głos muezina z pobliskiego meczetu - wzywającego wiernych do modlitwy wieczornej.
BAKCZYSARAJ
Bakczysaraj to do dziś symbol Orientu. Dawna stolica chanatu czasy prosperity dawno ma już za sobą, ale pozostał duch lewantyńskiej atmosfery. Miasto znajduje się nad doliną rzeczki Czuruk-su i pełne jest wspaniałych zabytków. Po upadku ZSRR znów pełni funkcję religijnej stolicy islamu na Krymie. Następnego dnia postanowiliśmy nie ruszać się nigdzie dalej i zwiedzić to, co jest do zobaczenia w okolicy - Pałac Chanów, Czufut-Kale i Monastyr Uspienski.
Monastyr Uspienski - czyli klasztor Zaśnięcia NMP znajduje się po drodze do Czufut-Kale, więc nie sposób go przegapić. Budowla pochodzi z VIII w. (!) i zawdzięczamy ją greckim mnichom, którzy opuścili Bizancjum w czasach ikonoklazmu (jego zwolennicy sprzeciwiali się oddawaniu czci ikonom). Monastyr funkcjonował bez specjalnych przeszkód w czasach tureckich i tatarskich, był swego czasu głównym ośrodkiem chrześcijaństwa na Krymie. Kres działaniu położyli Rosjanie w 1921r. W czasach sowieckich mocno podupadł, ale na szczęście w 1993r. wrócili doń mnisi. Monastyr robi wrażenie - jego cerkiew i cele mnisze zostały wykute w litej skale. Na zewnątrz znajduje się również kranik ze świętą wodą - jest to bodaj główny cel pielgrzymek do tego miejsca.
Zwiedzanie kontynuowaliśmy w Czufut - Kale - opuszczonym skalnym mieście. Nie wiadomo nic o tym, kto owo miasto wybudował. Na pewno jednak wysokogórskie groty dawały schronienie różnym nacjom w niespokojnych czasach. Najliczniejszą grupą zamieszkującą Czufut-Kale byli Karaimi, którzy nawet założyli tam drukarnię. Wśród budynków ocalały Wielka i Mała Kenesa - domy zebrań. Podziwiać można także studnię, ruiny meczetu (bo w Czufut-Kale mieszkali także niegdyś Tatarzy), dom Abrahama Firkowicza, cmentarz karaimski. Najciekawsze jest jednak to, że to tajemnicze miasto tak naprawdę nadal czeka na staranne badania archeologiczne. Wiele historii na jego temat jest tylko domniemanych.
Miasto musiało być niegdyś całkiem spore .Mnie aż tak się nie podobało. Może atmosferę popsuły nam wszechobecne rosyjskie wycieczki - ludzie pchający się, grubiańscy i straszliwie rozwrzeszczani. To, co tak naprawdę zaparło nam dech w piersiach, to widok z miasta na otaczające go kaniony.
Kiedy schodziliśmy, spróbowaliśmy z Judasem pachławy - ciastka rodem z kuchni ormiańskiej, które sprzedawały rozstawione ze swoimi straganami babuszki. Pachława wygląda jak wielowarstwowe ciastko francuskie, ale jest robiona z ogromną ilością miodu i smażona z dodatkiem prażonych orzechów. Całość pyszna, tylko potwornie słodka. Poziom cukru we krwi wzrasta o jakieś 200%.
Gdy dotarliśmy z powrotem do Bakczysaraju, skierowaliśmy się prosto do Pałacu Chanów. Pałac należy do jednej z największych atrakcji na całym półwyspie. Służył on za mieszkanie jedynej krymskiej dynastii - Girejów. To, co można dziś zobaczyć, nie jest starsze (poza nielicznymi wyjątkami) niż z roku 1736, w którym to żołnierze rosyjscy podpalili miasto. Stary pałac spłonął doszczętnie, ale szybko go na szczęście odbudowano. Cały kompleks składa się z: Wielkiego Meczetu Chańskiego, Cmentarza, Łaźni Żółtej Piękności, Chan-Saraju, Haremu i Baszty Sokoła.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż