Rumuńskie góry, bułgarskie plaże (2001)
artykuł czytany
7672
razy
Najtańszy wariant wygląda tak: z Krakowa przez Muszynę/Plavec do Koszyc (np. Cracovią - wyjazd z Krakowa o 22, rano na miejscu), stamtąd do Slovenskiego Novego Mesta. Przez polską granicę daje się kanarowi 2 zł w łapę (nawet kobieta w kasie w Krakowie powiedziała, żeby tak zrobić... :); w Plavcu postój jest dłuższy, więc wychodzi się z pociągu i kupuje bilet na stacji (142 sk); jeśli ktoś bardzo nie chce wysiadać to dopłata za wypisanie biletu w pociągu wynosi 70 sk na osobę.
Ze Slovenskiego Novego Mesta pieszo do Satoraljaujhely (ok 10 km, ale lepiej na granicy zabrać się stopem - wszyscy jadą przez Satoraljaujhely, więc można sobie skrócić drogę o połowę; dla leniwych są też dwa pociągi dziennie); stamtąd pociągiem przez Szerencs, Debrecen i Puspokladany do Biharkeresztes (ok. 1600 Ft, w odwrotną stronę łatwo złapać stopa z granicy do Debreczyna, oszczędza się wtedy czas i z 400 Ft). Z Biharkeresztes jest ok. 6 km do granicy Artand-Bors; a więc uderzamy pieszo i na granicy pytamy kto nas weźmie do Oradea (ok 14 km). Lepiej pytać zagranicznych, bo Rumuni chcą 3-5 $ za podwiezienie. Z Oradea pociągiem można się dostać już w każde miejsce w Rumunii, oczywiście z przesiadką w Arad.
Można też jechać z Koszyc prosto do Hidasnemeti, stamtąd do Miskolc i dalej jak wyżej - jednak płaci się wtedy więcej za drogie pociągi węgierskie.
Do Bułgarii jechaliśmy na raty, z przejściem po drodze dwóch łańcuchów górskich i zwiedzaniem Transylwanii, ciężko więc podać dokładny koszt podróży. W każdym razie podróż powrotna z Burgas do Gdyni (ok 3100 km różnymi środkami komunikacji) kosztowała nas 30 $ i trwała 78 godzin - bo wszystko nam uciekało, a do tego rumuńskie ciastka z kremem wyłączyły mnie na dłużej :)
Warto zastanowić się nad ofertą CityStar kolei słowackich - bardzo przystępne ceny, a odpada przechodzenie granic pieszo i całe kombinowanie (info na
dop.slovakrail.sk/city_star.html).
Pociągi w Rumunii
Dalej jest folklor zamiast komputerów w kasach - kiedy pociąg odjeżdża z poprzedniej stacji ktoś dzwoni i dyktuje numery wolnych miejsc, a kobieta w kasie wpisuje je do zeszytu, i później ręcznie wypisuje miejscówki na kartonikach, odkreślając numery w zeszycie.
Teoretycznie sprzedaż zaczyna się na godzinę przed odjazdem, ale często jest to pół godziny lub 20 minut. Cena jest jedna na wszystko - tyle, że personal nie wymaga miejscówki, accelerat to dodatkowo miejscówka kosztująca pół dolara, natomiast w przypadku rapidu cena miejscówki może wynieść drugie tyle co bilet
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż