podróże, wyprawy, relacje
ARTYKUŁYKRAJEGALERIEAKTUALNOŚCIPATRONATYTAPETYPROGRAM TVFORUMKSIEGARNIABILETY LOTNICZE
Geozeta.pl » Spis artykułów » Europa » Rumuńskie góry, bułgarskie plaże (2001)
reklama
Radek Michalak
zmień font:
Rumuńskie góry, bułgarskie plaże (2001)
artykuł czytany 7672 razy
Wieczór był potwornie zimny, do tego wiał straszny wiatr (palnik w mojej kuchence zgasł mimo osłonki i kamiennego murku), szybko zrobiliśmy sobie więc jedzonko, umocniliśmy trochę murki wokół namiotów... i ulewa zapędziła nas do środka. Zresztą takiej ulewy nigdy nie widziałem - przez kilka godzin deszcz walił wściekle o tropik, a wiatr rzucał namiotem na wszystkie strony...

28 lipca, dzień 6.

To była najgorsza noc... Wstaliśmy kiedy wyszło wreszcie słońce, zjedliśmy kaszkę i około 12 wyszliśmy w góry - na Retezat. Od rana było widać, że słońce świeci tylko i wyłącznie nad samym jeziorem Bucura, a okoliczne szczyty spowite są gęstą mgłą, ale mieliśmy nadzieję, że się to zmieni. Wkrótce jednak weszliśmy w gęstą mgłę, która tworzyła zresztą niezwykły klimat - mała, wąska dolinka, w niej malutkie stawy, z nad których unosiły się mgły... Szybko podeszliśmy na grań Vf. Bucury, później bardzo eksponowanym trawersem ominęliśmy sam szczyt, i doszliśmy do przełęczy. Z niej na kolejną przełęcz, a stamtąd już granią, w gęstej jak mleko mgle, dostaliśmy się na wierzchołek Retezatu (2485 m). Kiedy siedzieliśmy na szczycie i gotowaliśmy sobie zupki, kilka razy mgła rozstępowała się na moment, i widzieliśmy to doliny na dole, to grań, którą weszliśmy... Kiedy zaczęło lać ruszyliśmy z powrotem, a pogoda do końca była tak kiepska, że zrezygnowaliśmy z podchodzenia pod obie Bucury.
Kiedy tylko wróciliśmy do namiotów znowu zaczęła się ulewa i wichura. To chyba normalne w tych górach... Zresztą z opisu na odwrocie mapy wynika, że tu pada prawie cały czas :) Kiedy deszcz ustał, ugotowaliśmy obiad, czyli kuskus i sos grzybowy. Było potwornie zimno, do tego wiał porywisty wiatr (kiedy przechyliłem kubek, żeby nalać Szopenowi sosu do kuskusu, poleciał on po prostu... poziomo... mijając kuskus Szopena :) Po chwili nad jezioro zeszła gęsta mgła, a my schowaliśmy się do śpiworów.
Cieszę się, że jutro schodzimy - cały czas leje, jest potwornie zimno, nie można się nawet wysuszyć... To bardziej walka o przeżycie niż łażenie po górach...

29 lipca, dzień 7.

Noc była potwornie zimna - ale nie było źle. Stopy owinęliśmy enercetą (bardziej, żeby nie wiało nam po nogach, niż dla ciepła), pierwszy raz spaliśmy w śpiworach w polarach, do tego w nocy za bardzo nie padało...
Rano czekaliśmy w śpiworach aż rozwieje się mgła i ustanie mżawka; w końcu jednak stwierdziliśmy, że nie ma sensu. Po szybkim śniadaniu zwinęliśmy namioty, spakowaliśmy się i ruszyliśmy - tradycyjnie w gęstej mgle - na przełęcz Bucura (2206). Z niej dość ostre zejście w dół, cały czas w ulewie, po śliskich kamieniach, później kawałek przez dolinkę, aż wreszcie weszliśmy w kosówkę. Przedzieraliśmy się przez tą kosówkę, po kostki w błocie, aż w końcu doszliśmy do Cabana Gentiana. Z niej, kierując się niebieskimi trójkącikami, idąc wzdłuż potoku, a później leśną drogą, dotarliśmy wreszcie do Cabana Carnic... Cywilizacja! Im niżej schodziliśmy, tym lepsza była pogoda - tu już świeciło piękne słońce. Dowiedzieliśmy się, że za dwie godziny jedzie bus, którym za dolara możemy się zabrać do Ohaba de Sub Piatra, malutkiej wioski ze stacją kolejową. Porozwieszaliśmy więc nasze mokre rzeczy i wygrzewaliśmy się w słońcu...
Bus miał już najlepsze czasy za sobą i był potwornie zapchany. Wrzuciliśmy nasze plecaki na dach i bus ruszył. Klimat był naprawdę niezły - za oknem cudowne krajobrazy: piękna zielona dolina, środkiem której biegła pomarańczowa pylasta droga, a do tego głośna ludowa muzyka (czyli rumuńska podróbka Bregovicia :). Mimo że bus był pełen kierowca zatrzymywał się po drodze jeszcze kilka razy, żeby wziąć kolejnych pasażerów. W końcu dojechaliśmy do Ohaba de sub Piatra, gdzie kierowca zatrzymał się przed przejazdem kolejowym na szutrowej drodze i powiedział: "Gara"; wszyscy się lekko zdenerwowali, bo dworca ani widu, ani słychu, a kierowca zaczyna się pakować z powrotem do furgonetki... W końcu jednak któs odkrył peron i malutki budynek stacyjny...
Strona:  « poprzednia  1  2  [3]  4  5  6  7  8  9  10  11  12  13  14  następna »

górapowrót
kursy walutkursy walut
[Źródło: aktualny kurs NBP]
ZDJĘCIA