Rumuńskie góry, bułgarskie plaże (2001)
artykuł czytany
7681
razy
Personal to potwornie wolne i brudne pociągi osobowe - ale też mają swój klimat; accelerat pospieszne - najlepszy wybór, bo dopłaca się tylko 0.5$ zryczałtowanej opłaty za miejsce; rapidy to ekspresy, nie są tanie, ale poza tym nie można im nic zarzucić; siedzenia w nich są tak wygodne, że noclegi w rapidach są wspominane bardzo mile :)
Pieniądze
Trzeba zaopatrzyć się wcześniej w korony na bilet słowacki; forinty można kupić w Satoraljaujhely albo wyciągnąć z karty visa (w Hidasnemeti była tylko ta druga możliwość). Jeśli chodzi o leje - wymiana bez problemów w Oradea (kantor na dworcu, tak jak wiele rumuńskich kantorów nie przyjmuje dolarów sprzed 1996 roku), a wcześniej się i tak nie przydadzą. Lewy też można kupić później, choć warto mieć jakąś drobną kwotę na dojazd z granicy do miasta (np 0.40 lv na autobus z Giurgiu-Ruse do Ruse).
Przydają się też o dziwo drobne dolary - jedynki, piątki. Czasami płaciliśmy po prostu jedynkami i wychodziło to nawet korzystniej niż przy wymianie kantorowej.
Wyciąganie pieniędzy z bankomatów i tak nie ma sensu (prowizja + marny kurs), ale karta czasami potrafi uratować; w Simerii skończyły nam się leje, a okazało się, że w całym mieście nie ma kantoru, za to pośrodku dworca stał bankomat.
Ceny (2001 r.)
Rumuńskie ceny są wciąż przyzwoite - za obiad w restauracji płaciliśmy 2-3$ (np kotlet, dwie surówki, frytki i podawany do wszystkiego chleb). Bardzo tanie są kafejki internetowe (najtańsza: w Braszowie 0.5$ za godzinę). Noclegi - wszyscy standardowo chcą 5-6$ za niezbyt wysoki standard (a czasami naprawdę straszny syf), no ale przecież można rozbić się na dziko. My z dobrodziejstwa spania pod dachem skorzystaliśmy tylko dwa razy, żeby się umyć, oprać itepe...
Pociągi są dość tanie, dużo osób dostaje zniżkę na ISIC (coś w stylu: reducere pro studente). Owoce tanie. Sery - bardzo dobre i tanie. Dobre rumuńskie wino - np Cotnari - 1.5$.
Tanie są również taksówki (4000 lei/km; 1$=30 000 lei), więc czasami jak ucieknie pociąg, a jest się w kilka osób, nie warto czekać. My zgadaliśmy się z dwiema Angielkami i w piątkę jechaliśmy z Braszowa do Sinaia, zamiast czekać 3 godziny na następny pociąg, i zapłaciliśmy naprawdę grosze.
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż