Ekspedycja Morze Czarne
artykuł czytany
11784
razy
8:00
Po raz kolejny wołają nas do samochodu i po raz kolejny opuszczenie promu odwołane - "musicie zostać.. paszporty w niebieskim budynku...- ok. 9-ej będzie o.k."
13:20
Mamroczący coś pod nosem urzędnik wkleja do paszportów wiz... za 20 USD (!) - krótkie upomnienie, że jesteśmy "Polonia" - nowe naklejki za 10 USD są już w naszych paszportach. Tyle kosztuje wiza dla Polaków do Turcji.
15:25
Opuszczamy port udając się do centrum miasta Trabzon. Od chwili zacumowania promu minęło 16 godzin z czego samej odprawy przeszło 4,5.
19:00
Po drodze natrafiamy na kilka "herbaciarni", w których siedzą tylko mężczyźni i piją mocną herbatę. Postanawiamy wejść do jednej z nich. Po kilkunastu minutach, kiedy nie wzbudzamy już żywego zainteresowania Andrzej uruchamia kamerę i powoli zaczyna filmować wnętrze - znów jesteśmy w centrum zainteresowania. Koszt łącznie ośmiu herbat to 2 000 000 lirów.
30 października 2004 (17 dzień expedycji) [sobota]
19:20
Wjeżdżamy do Gerze, malowniczego miasteczka, gdzie bez trudu znajdujemy hotel. Tym razem koszt noclegu to 30 000 000. Gerze jest niewielkie, raptem trzy - cztery główne uliczki - ale bardzo spokojne - czujemy, że czas tu zwolnił.
31 października 2004 (18 dzień expedycji) [niedziela]
12:50
Jesteśmy w Sinopu. Natrafiamy na ruiny starej fortyfikacji, w oddali w morzu baraszkują delfiny. Ruszamy dalej - droga staje się coraz bardziej trudna - średnia na godzinę to miejscami 35-40 km/h.
1 listopada 2004 (19 dzień expedycji) [poniedziałek]
11:10
Scenariusz zaklętego koła wygląda tak samo: jedziemy serpentynami pod górę: skręt w lewo, w prawo i tak po 50-60 razy zjeżdżamy w dół z górki roztacza się widok na małą osadę z meczetem po środku - przy nabrzeżu małe kutry rybackie, znowu pod górkę: skręt w prawo, w lewo i tak samo zjeżdżamy z górki, aby zobaczyć małą dolinkę ze strumykiem, a potem mała wtopiona w skały wioska z meczetem pośrodku...
Przeczytaj podobne artykułyfotoreportaż