O WYPRAWIE
Pomysł wyjazdu do Gruzji pojawił się w naszych głowach ponad rok temu podczas kursu przewodnickiego Studenckiego Klubu Górskiego, a dokładniej pewnego poniedziałkowego poranka (a może jeszcze niedzielnego wieczoru?) podczas powrotu Rzeźnią z Beskidów do Warszawy.
Dlaczego tam? Gruzja, z czego niewiele osób w Polsce zdaje sobie sprawę, to kraj z historią zaczynającą się niemal tysiąc lat przed pierwszymi wzmiankami o państwie Piastów. Kraj, którego historia przeplata się z historią Grecji, Rzymu, który później broni się ze zmiennym szczęściem przed inwazją Mongołów, Persów, Imperium Osmańskiego i w końcu Rosji carskiej i Związku Radzieckiego.
Niesamowite jest to, że mimo najazdów i wielowiekowej okupacji udało się Gruzinom utrzymać tożsamość narodową i w końcu w roku 1991 uzyskać niepodległość, potwierdzoną niedawno Rewolucją Róż.Chcemy więc poznać bliżej Gruzinów, a szczególnie kaukaskich górali, którzy nigdy nie poddali się najeźdźcom i przechowali chrześcijańską wiarę od roku 319 do dzisiaj. Od naszych znajomych, którzy zdążyli już odwiedzić Gruzję, słyszeliśmy o niezwykłej gościnności Gruzinów; chcielibyśmy jej doświadczyć zanim Kaukaz zaleje morze turystów. Będziemy w Gruzji szukać śladów kontaktów z Rzymianami, a warowni, kościołów i innych zabytków z czasów rozkwitu Gruzji (X-XII wiek) takich, jak choćby skalne miasto Vardzja czy twierdze w Gori i Annanuri.
Będąc tuż pod Elbrusem, Górą Światła, grzechem byłoby omijać góry z daleka! Nieomieszkamy więc odbyć około 3 tygodniowego trekkingu w Górach Chewsuretti (na wschód od Gruzińskiej Drogi Wojennej), którym wprawdzie do 5640 metrów Elbrusa brakuje niemało, ale 3562 m npm. Poszkachorchy i 4291 m Buczachy robi na nas wystarczające wrażenie. Dodatkową atrakcją będą z pewnością spotkania z pasterzemi (tudzież psami pasterskimi...) na grzbietach Czanczachi i Chaltińskim.
Więcej informacji na stronie wyprawy:
www.gruzja2007.pl